Niemieccy Żydzi obawiają się zarówno islamu, jak i ruchów antyislamskich. Ich zdaniem przeciwstawiająca się imigracji Pegida może być zagrożeniem także dla wyznawców judaizmu.

Abraham Lehrer, przewodniczący Kolońskiej Wspólnoty Synagog powiedział w katolickim radiu z Kolonii, że obawia się marszów Pegidy organizowanych 9 listopada. Jest to rocznica „Nocy kryształowej”, podczas której w 1938 r. w Niemczech zorganizowano akcję palenia synagog.

Zdaniem Lehrera Żydzi są „trochę przestraszeni i zaniepokojeni przemarszami prawicowców i niektórymi zajściami na demonstracjach Pegidy”. Problemem mają być jednak także muzułmanie.

– Myślimy też o tym, że w tej dużej grupie uchodźców, którzy przybywają do Niemiec, są młodzi ludzie, którzy wyrośli w systemach totalitarnych, dla których państwo Izrael jest zaciekłym wrogiem – mówił Lehrer. - Judaizm i żydzi są (przez nich) często określani jako świnie. Myślimy o tym, jak to będzie, gdy odpowiednio duża liczba młodych ludzi przyjdzie do Niemiec i do Kolonii – tłumaczył.

Z kolei Josef Schuster, przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech, powiedział, że protestujący 9 listopada przeciwko islamizacji i polityce imigracyjnej Merkel powinni „zastanowić się, za kim idą”. Schuster nieco wcześniej wskazywał, że Pegida „ukryła swoją prawdziwą twarz”. – Centralna Rada Żydów patrzy na nasilający się prawicowy ekstremizm z dużym zaniepokojeniem, bo niestety zbyt dobrze pamiętamy o podłożu tego resentymentu – mówił w październiku br.

Protesty Żydów i środowisk lewicowych przynoszą skutek. Przykładowo w Monachium, mieście szczególnie dotkniętym skutkami imigracji, władze zakazały Pegidzie poniedziałkowej demonstracji –właśnie ze względu na przypadającą tego dnia rocznicę pogromu.

KJ/pch24.pl