Do 2020 roku Niemcy wydadzą kosmiczną kwotę na kryzys migracyjny. 

Gazeta pisze, że koszty obejmują zarówno integrację uchodźców, jak i pomoc osobom uciekającym z regionów dotkniętych kryzysem. Tylko w bieżącym roku budżet centralny Niemiec wyda na migrantów 16, 1 mld euro. W 2020 r. fundusz na ten cel ma wzrosnąć do 20,4 mld euro.

"Der Spiegiel" podkreśla, że do końca tej dekady na świadczenia socjalne oraz zasiłki dla bezrobotnych Berlin przeznaczy 25,7 mld euro. Jak wynika z szacunków niemieckiego Ministerstwa Finansów, w tym roku do kraju przyjedzie 600 tys. migrantów, a w 2017 r. – 400 tys. W kolejnych latach liczba przybywających ma ustabilizować się na poziomie 300 tys.

Agencja Reuters, która powołuje się "Der Spiegiel", podkreśla, że dane opublikowane przez gazetę mogą stać się kołem zamachowym dla wszelkich ruchów antyimigracyjnych. Wysokie koszty niemieckiej polityki otwartych drzwi poniesie nie tylko budżet centralny Niemiec, ale również landy odpowiedzialne m.in. za zakwaterowanie i wyżywienie uchodźców.

Niemieckie MSW wyliczyło, że w 2015 r. w kraju zarejestrowało się 1,1 mln migrantów, a oprócz tego nawet pół miliona może przebywać nielegalnie. Z kolei z danych opublikowanych przez Frontex wynika, że w 2015 r. do krajów Europy oficjalnie uciekło 1,8 mln osób z Bliskiego Wschodu. Aż 1,1 mln z nich przyjęły Niemcy, które były głównym celem uchodźców.

Na początku maja najnowszą propozycje rozwiązania kryzys migracyjnego przedstawiła Komisja Europejska. Jak poinformował wiceszef KE Frans Timmermans, uchodźcy mieliby trafiać do poszczególnych krajów członkowskich zgodnie z prostą zasadą proporcjonalności. Kwoty emigracyjne byłyby przydzielane w odniesieniu do liczby mieszkańców kraju oraz jego PKB.

Państwo członkowskie UE, które nie zgodzi się przyjąć określonej kwoty uchodźców, będzie i tak musiało partycypować w systemie, poprzez udział finansowy. Koszt swoistego "wykupienia się" od przyjętego pojedynczego emigranta miałby wynosić 250 tys. euro. Według kanclerz Niemiec Angeli Merkel propozycja KE nie jest karą, lecz "formą lojalności".

daug/telewizjarepublika.pl