W Niemczech zapowiada się kolejny wprost doskonały dla budżetu rok. Podczas gdy w Polsce w tym roku zanotujemy ponad 30 mld zł deficytu (a to i tak dobrze...), za zachodnią granicą będzie... nadwyżka. I to niebagetelna, bo w wysokości aż 14 mld euro. Takie są szacunki ministerstwa finansów, dość zresztą zaskakujące - bo wcześniej mówiono tylko o osiągnięciu równowagi, bez zaciągania nowych długów.

I wszystko byłoby pięknie, w Berlinie może zaczęliby wreszcie odkładać na odszkodowania dla Polski za straty wojenne. Rok do roku i w końcu zbierze im się te kilkaset miliardów - jeżeli nie bilion - dolarów, które są nam winni za mordy, grabieże i destrukcję.

Niestety, niemieckie pieniądze nie popłyną do Polaków. Ba, nie popłyną nawet do samych Niemców. Oto niemieckie ministerstwo finansów będzie mogło przeznaczyć prawie 7 mld euro z nadwyżki na... uchodźców. Bo właśnie takie są koszty ich utrzymania. Merkel nie będze musiała naruszać rezerw finansowych, by utrzymać setki tysięcy młodych wyznawców Allaha.

Specjalny fundusz w wysokości 20 mld euro z przeznaczeniem na uchodźców właśnie Merkel utworzyłą jeszcze w 2015 roku - na wszelki wypadek, gdyby migrantów było jeszcze więcej... Pieniądze póki co są bezpieczne. Nadwyżka budżetowa na to pozwoli. Szkoda jednak, że nasi zachodni sąsiedzi zamiast uderzyć się w piersi i zapłacić polskim katolikom za to, co im wyrządzili, wolą budować w Europie V kolumnę i opłacać własny koniec pod butem islamu...

mod/rzeczpospolita.pl, fronda.pl