Według rozgłośni w grupie informującej o Ratzingerze było dwóch profesorów uniwersyteckich w NRD. Informacji o nim domagano się także od dwóch kolejnych sekretarzy generalnych ówczesnej Berlińskiej Konferencji Biskupów. Wśród kapusiów w Niemczech Zachodnich był benedyktyn z Trewiru oraz liczne grono dziennikarzy. Der Spiegel zauważył zaś, że w latach 1963- 1966 na Ratzingera donosił znaczący agent w sutannie. Był nim zmarły w wieku 81 lat Josepf  Frindt.   


Tajny Współpracownik Stasi przybrał pseudonim “Erich Neu” i przesłał 95 raportów do Berlina Wschodniego. Niektóre z nich dotyczyło obiecującego teologa Josepha Ratzingera. Jednym z powodów kolaboracji duchownego z komunistami była poprawa warunków życia jego dwóch sióstr, które żyły w NRD. Media podkreślają jednak, że możliwe, iż księdza zwerbowano z powodu jego alkoholizmu.


Według informacji MDR, na temat księdza i kardynała Ratzingera zgromadzono w ministerstwie bezpieczeństwa kilkaset stron raportów, ale nie miały one żadnego znaczenia. Niektóre z nich zostały całkowicie zniszczone. Zachowały się tylko karty rejestrujące zawierające podstawowe informacje o TW i sytuacji w jakiej otrzymano donosy. Działalność ks. Frindta może jednak rzucić nowe światło na inwigilacje papieża.


Ciekawe czy „obrońcy praw tajnych współpracowników komunistycznych służb” rzuciły się na niemieckie media ujawniające nazwisko kolaboranta? Czy ktoś mówił, że Der Spiegel to również hunwejbini i policja pamięci?  Czy niemieckie autorytety moralne rozdzierają szaty i krzyczą o chorych z nienawiści inkwizytorach? Chyba nie. Oni nie mieli w końcu swojej grubej kreski.

 

Ł.A/VaticanInsiser. La Stampa/