Polityka Prawa i Sprawiedliwości przynosi Polsce na gruncie europejskim olbrzymie korzyści. Dla wielu zabrzmi to jak żart. Jak to - Polska, atakowana przez Komisję Europejską, przez Francję? A jednak, fakty są nieubłagane. Nasi najważniejsi partnerzy widzą, że nie mogą już traktować nas tak, jak za rządów Donalda Tuska - jako quasi-kolonii, z którą można zrobić wszystko i wszystko na niej wymusić. Polska zyskała podmiotowość i przestała być państwem teoretycznym. 

Świadczy o tym między innymi umowa koalicyjna nowego niemieckiego rządu. Spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej jej autorzy poświęcają uwagę relacjom tylko z dwoma państwami - Francją i Polską. Oto, co piszą o stosunkach między Berlinem a Warszawą.

Niemiecko-polskie partnerstwo ma dla nas szczególne znaczenie. Jego fundament tworzą pojednanie między Niemcami a Polską i wspólna odpowiedzialność za Europę. Nie zapomnimy, że Polska i Węgry stworzyły podstawę pod ponowne zjednoczenie Europy i Niemiec w wolności. Na tym gruncie chcemy rozbudować współpracę z naszym sąsiadem, Polską. Dialog między [naszymi] społeczeństwami nabiera właśnie teraz olbrzymiego znaczenia. Dlatego będziemy wzmiacniać w ich pracy takie podmioty, jak na przykład Polsko-Niemiecką Współpracę Młodzieży, Federalny Związek Towarzystw Polsko-Niemieckich, Instytyt Polsko-Niemiecki czy też spotkania młodzieżowe w Kreisau i Auschwitz. Będziemy dalej intensyfikować współpracę z Francją i Polską w Trójkącie Weimarskim.

W roku 2013 w umowie koalicyjnej tych samych partii nie było ani słowa o podstawach polsko-niemieckiej współpracy. Dziś Niemcy próbują uzasadnić tę współpracę i podkreślają znaczenie jej absolutnych fundamentów. To pokazuje, że przyjęli do wiadomości głęboką korektę dotychczasowego kursu Polski i praktyczną redefinicję celów, które stawia sobie nasze państwo. Ktoś powie, no dobrze, ale czy nie wynikną z tego tylko kłopoty? Nic bardziej mylnego. Wystarczy zwrócić uwagę, jak zachowały się Niemcy w sprawie polskiego sporu z Izraelem. Nie niemiecka prasa, bo ta była często krytyczna pod adresem Polski, ale po prostu - niemieckie państwo. A tu spotykamy się z jednoznacznym poparciem Polski. Przypominamy tu treść oświadczenia, które wydał w tej sprawie szef niemieckiego MSZ Sigmar Gabriel:

Szerokie przepracowanie własnej historii i własnej odpowiedzialności jest dla nas, Niemców, nieustającym moralnym obowiązkiem wobec zbrodni popełnionych przez Niemców i Niemcy także w Polsce.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, kto jest odpowiedzialny za obozy zagłady, kto je prowadził i zamordował tam miliony europejskich Żydów: byli to Niemcy. To nasz kraj dokonał tego zorganizowanego masowego mordu, nie żaden inny. Niczego nie zmieniają tu jednostkowi kolaboranci.


Osobiście przez 15 lat organizowałem i prowadziłem wizyty młodzieżowe w miejscach pamięci w dawnych obozach koncentracyjnych Auschwitz i Majdanek. Nic nie było dla mnie tak jasne jak to, że chodzi to niemieckie obozy koncentracyjne, które bynajmniej nie przypadkiem znalazły się w Polsce. Bo polska kultura miała zostać zniszczona tak samo, jak całe żydowskie życie. Trzy spośród sześciu milionów zamordowanych Żydów pochodziły z Polski.


Świadomość tej historycznej winy jest częścią dzisiejszej tożsamości niemieckiej w naszym demokratycznym państwie i centralnym punktem zgody wszystkich sił demokratycznych w naszym kraju.
Dlatego Niemcy także we własnym interesie przekazują młodszym pokoleniom wiedzę o tych zbrodniach i w żadnym wypadku nie dopuszczają ich relatywizowania. Jesteśmy przekonani, że tylko troskliwe przepracowanie własnej historii może przynieść pojednanie. Częścią tego jest, by ludzie, którzy musieli doświadczyć niebywałego cierpienia Shoa, mogli o tym cierpieniu mówić w swobodny sposób.


Stąd Polska może być pewna, że każda forma fałszowania historii, jak pojęcie ,,polskie obozy koncentracyjne'', natrafi u nas na jasny sprzeciw i zostanie surowo potępiona.


Zmiana postawy w polityce europejskiej z wiernopoddańczej na podmiotową jest efektywne. Niemcy wiedzą, że czasy ,,ciepłej wody w kranie'' odeszły do przeszłości, a to oznacza szacunek dla polskiego partnera. Czas wrócić do fundamentów naszej współpracy - zrywająZwłaszcza, że rząd PiS nie waha się wykorzystywać nawet najmocniejszej karty - reparacji. Niemcy zrobią wszystko, by ich nie zapłacić, ale - jak wielokrotnie podkreślał premier Jarosław Kaczyński - traktują tę sprawę śmiertelnie poważnie.

W ten sposób stopniowo spełnia się marzenie śp. Lecha Kaczyńskiego - Polska wreszcie staje się państwem poważnym.