Konferencja Angeli Merkel po zamachach terrorystycznych nie przyniosła nic nowego. Podkreślają to zgodnie nawet największe niemieckie media. Nie znaczy to jednak, by brak nowości był w ocenie dziennikarzy zza Odry powodem do krytyki. Bynajmniej. Panegiryczne artykuły w najpoczytniejszych dziennikach podkreślają, że Merkel zachowywała się chłodno i racjonalnie. Prawdziwa mistrzyni strategii z pełną ufnością w słuszność swojej polityki pokazuje Niemcom, że dadzą radę i wszystko będzie dobrze, bo ona ma plan.

Konferencja rzeczywiście przyniosła jednak niczego nowego. Kanclerz przedstawiła wprawdzie dziewięciopunktowy plan działania, ale zawiera on przede wszystkim sprawy już realizowane bądź nie mające w praktyce większego przełożenia. Chodzi przede wszystkim o usprawnienie działania służb i urzędów rejestrujących imigrantów, w pewnej mierze także o szybsze odsyłanie uchodźców, którym nie przysługuje azyl.

Nie rozwiązuje to, oczywiście, najbardziej fundamentalnego problemu, czyli klęski polityki integracji i asymilacji imigrantów. Przykład Francji pokazuje, że problemem nie jest przeciążenie państwa masą uchodźców, ale wpływy radykalnej islamskiej ideologii szerzącej spustoszenie wśród muzułmańskiej niezintegrowanej młodzieży.

Władze Niemiec obstające przy dotychczasowej polityce integracyjnej nie doprowadzą do polepszenia sytuacji. Nawet jeżeli wydanie większych pieniędzy na służby krótkoterminowo pozwoli wyłapać część niebezpiecznych uchodźców, to długoterminowo znaczące powiększenie niemieckiej społeczności muzułmańskiej musi doprowadzić do nasilenia tendencji ekstremistycznych.

Kanclerz pokazała, że jak każdy zdolny, ale nie wizjonerski demokratyczny polityk myśli wyłącznie o tym, co będzie do następnych wyborów. Kondycja Niemiec za 50 lat jej nie interesuje. Przecież nie chodzu tu o rozpaczliwą walkę z demografią. To można zrobić zapraszając choćby imigrantów z Azji albo Europy Wschodniej, nie muzułmanów. 

Niemcy nieubłaganie przekształcają się w kraj z ogromnymi problemami kulturowymi. W perspektywie kilkudziesięciu lat kraj tak otwarty na islamską imigrację bardzo głęboko zmieni swój charakter. Nie mamy powodów uważać, by była to zmiana na lepsze.

p.ch.