Niemiecka nie ustaje w podsycaniu gorącej atmosfery na linii stosunków polsko-niemieckich. Co ciekawe, czyni to głosząc, że potrzeba spokoju, a owe stosunki muszą wrócić do normalności.

Z tym, że "normalność" wg "Frankfurter Allgemeine Zeitung", czy „Süddeutsche Zeitung” nie oznacza współpracy politycznej i gospodarczej opartej na wzajemnych szacunku i akceptacji odmiennych poglądów, ale podporządkowanie się Niemcom i tzw. "zachodnim wartościom".

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" komentując niedawną debatę w Parlamencie Europejskim, wieszczy apokaliptyczną wizję dla Europy, zadając retoryczne pytanie, czy Rosja pewnego dnia nie połasiłaby się na, jak to określiło niemieckie czasopismo, "dawne warszawskie gubernatorstwo". Kolejne słowa, w których przywołana zostaje bierna postawa Francji i Wielkiej Brytanii z 1939 roku, gdy Niemcy atakowały Polskę, zakrawa wręcz na ukrytą groźbę. Gazeta co prawda zaznacza, że w tej chwili o likwidacji demokracji w naszym kraju nie ma mowy, ale przeżywa ona turbulencje. W skrócie - żale i smutki nad ustawą medialną i działaniami wokół Trybunału Konstytucyjnego stają się pretekstem do wymuszenia posłuszeństwa wobec zachodu. "FAZ" w pewnym momencie stawia zresztą sprawę jasno - PiS ma przestrzegać zachodnich wartości (czyt. lewicowo-liberalnych). A jeśli nie? Jak wynika z tekstu, wtedy zostanie rzucony na pożarcie lwom.

Również „Süddeutsche Zeitung” wylewa krokodyle łzy nad polską demokracją, zaznaczając, że ostatnie wystąpienie premier Beaty Szydło w Strasbourgu nie było de facto skierowane ani do Parlamentu Europejskiego, ani do europejskiej opinii publicznej, ale do wyborców PiS, by utwierdzić ich w wierze w pisowską propagandę. Gazeta stwierdza, że "władca Polski", którym jest wg Niemców Jarosław Kaczyński, będzie powtarzał kłamstwa tak długo, aż ludzie w nie uwierzą, a wykorzystuje do tego przejętą telewizję. Cóż... ciekawe co w temacie kłamstw w telewizji powiedziałyby setki kobiet niedawno atakowanych w Kolonii przez uchodźców?

Wnioski? Niemieckie media mówią, że chcą pokoju, ale wciąż prą do wojny, wściekle atakując nasz rząd i narzucając Polsce jedynie słuszny lewicowy ogląd świata. Czy kogoś to jeszcze dziwi? Czy kiedyś to się skończy? Nie wiadomo. Pewnym za to jest, że bez jakiejkolwiek chęci współpracy ze strony Niemców, nasze stosunki się nie poprawią.

daug/Fronda.pl/dw.com.pl