Rosja nie będzie budować South Streamu – ta niedawna informacja ucieszyła chyba wszystkich Polaków. Niestety, porzucenie tego projektu może stać się paradoksalnie wielkim ciosem w Polskę. Jak na portalu niezalezna.pl pisze Waldemar Maszewski z Hamburga, niemieckie media podają, że nastąpi powrót do zawieszonego projektu rozbudowy Nord Streamu. A położenie na dnie Bałtyku kolejnych rur Gazociągu Północnego może zablokować budowę gazoportu w Świnoujściu.

Chodzi tu o trzecią i czwartą nitkę Nord Streamu, transportującego gaz z Rosji do Niemiec. Według telewizji NDR koncepcja rozbudowy tegoż jest „naturalną konsekwencją” rezygnacji z South Streamu. Według NDR prowadzone są już stosowne rozmowy. Biuro prasowe konsorcjum Nord Stream AG ani nie potwierdza tych informacji, ani im nie zaprzecza. Przypomina tylko, że już w 2012 roku prowadzono plany przygotowawcze do ewentualnej rozbudowy. „Wniosek – niemiecko-rosyjskie konsorcjum jest od dawna przygotowane do wybudowania dwóch dodatkowych nitek gazociągu” – pisze Maszewski.

South Stream miał mieć przepustowość 63 miliardów sześciennych gazu rocznie. Dwie dodatkowe nitki Nord Streamu mogłyby przesyłać około 55 miliardów. A to oznacza, że rozbudowany Gazociąg Północny mógłby zaopatrywać Europę rocznie w 110 m. sześciennych surowca. Dla Niemców to rozwiązanie z perspektyw ich gospodarki korzystne.

Dla Polski może być to ogromny problem. „Obecnie w miejscu skrzyżowania Gazociągu Północnego w obszarze wód Niemiec z trasą żeglugową do Świnoujścia (na podejściu północnym) leżą dwie rury, które już teraz uniemożliwiają w przyszłości rozwój naszych polskich portów” – czytamy na niezależnej.pl. „Eksperci są zgodni, że położenie w tym miejscu dwóch dodatkowych rur definitywnie przypieczętuje zablokowanie portu w Świnoujściu” – dodaje autor.

pac/niezalezna.pl