Przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk znów miesza się do sytuacji politycznej w Polsce. Tym razem postanowił... stanąć w obronie Jacka K. Były wiceminister finansów w rządzie koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego został dziś rano zatrzymany przez CBA. 

Sprawa ma związek z tzw. aferą hazardową, która na wiele lat została "zamieciona pod dywan". Dziś okazuje się, że zaniechania, których dopuścił się Jacek K. doprowadziły do tego, że Skarb Państwa stracił 21 miliardów złotych. 

Politycy Platformy Obywatelskiej oczywiście stanęli w obronie byłego wiceministra. Sugerowano już m.in., że zatrzymanie K. to jedynie reakcja Prawa i Sprawiedliwości na sondaż, najsłabszy od początku istnienia rządu. Okazało się jednak, że były zastępca ministra finansów po prostu wyjechał do Brukseli. Jego zatrzymanie było planowane już wcześniej, jednak do Polski wrócił dopiero w nocy z środy na czwartek, dlatego też dzisiejszy dzień był najwcześniejszym możliwym terminem, 

Pomoc nadeszła również z "pewnej" redakcji przy ulicy Czerskiej w Warszawie, ale tej z Brukseli K. chyba się nie spodziewał...

"Kiedy Jacek Kapica bezkompromisowo walczył jako minister w moim rządzie z przestępcami, też był atakowany podłymi metodami. Nie poddał się wtedy, nie podda się dzisiaj"- napisał na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej i były premier, Donald Tusk. Z jednej strony trudno było się spodziewać, że nie pochyli się nad byłym członkiem swojego rządu, z drugiej- raczej rzadko się zdarza, by osoba na tym stanowisku tak bardzo wtrącała się w sprawy swojego kraju. 

Białostocka Prokuratura Okręgowa w czwartek przedstawiła Jackowi K. dwa zarzuty: niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie ponad 21 miliardów złotych. Były wiceszef resortu finansów nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Prokurator zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w kwocie 500 tysięcy złotych. Wobec tego Jacek K. nie trafi do aresztu. 

Również były wiceminister finansów postanowił robić z siebie ofiarę. 

"Branża hazardowa próbowała mnie odwołać, próbowała mnie oczernić na plakatach i w Uważam Rze, próbowała mnie skazać z oskarżenia prywatnego, a teraz prokurator stawia mi zarzuty, że za mało działałem i umożliwiłem im osiągnięcie korzyści finansowej. O ironio!"-żalił się na Twitterze. 

 

yenn/Twitter, Fronda.pl