Dla wszystkich górników śląskiej kopalni jest to szok. Każdy z nich wie, że śmierć młodego górnika pod ziemią to jeden z największych dramatów. Wczoraj, podczas pogrzebu padał deszcz, symbolicznie oczyszczał trumnę Łukasza.

– To było bardzo krótkie życie. Miało zaledwie 26 stronic w księdze życia. On nie musiał zginąć. To, co się wydarzyło, to zbrodnia, jaką na tym młodym chłopaku, na dziecku, wyrządziła kopalnia. Górnicy są niewolnikami, są zmuszani do wielu rzeczy. Tak było zawsze. Ale kiedyś był kodeks pracy, a teraz tylko liczy się zysk. To życie, młode życie tego dziecka, nie było warte tych 200 zł, jakie miał dostać za to, że poszedł na śmierć- mówił podczas pogrzebu emerytowany górnik. To on w imieniu rodziny i kolegów pracy przemawiał nad mogiłą ś.p.Łukasza.

Łukasz Wasztyl zmarł w poniedziałek na siemianowickiej Oparzeniówce. Miał poparzone ponad 80 proc. powierzchni ciała. Zaraz po wypadku jeszcze był w stanie mówić. ale potem choroba oparzeniowa posuwała się, by zabrać go ze świata. Osierocił dwuletnią córeczkę.

Kiedy składano trumnę do grobu z nieba spadł rzęsisty deszcz. Tak, jakby niebo zapłakało nad tą niepotrzebną śmiercią. Ratownicy górniczy zgasili nad nim lampkę górniczą- symbol umierającego górnika...

mod/fakt.pl