- I muszę powiedzieć, że samo wypłynięcie tej sprawy wydaje mi się ważne dlatego, że jest ona pewnym papierkiem lakmusowym, pozwalającym ujawnić czasami zwykłe kołtuństwo, a czasami jakieś straszne przesądy. Dla człowieka, dla którego tak zwany pedał jest „zboczeńcem”, ta nowa narracja, jak to się teraz mówi, jest jakimś horrendum – przekonuje w rozmowie z „Krytyką Polityczną”.

W niczym nie przeszkadza przy tym profesorowi, że sam przyznaje, iż nie ma dowodów na taką skłonność obu harcerzy, i że opinie takie mogą wynikać z niezrozumienia pewnej formy literackiej... Tego typu uwagi nie przeszkadzają jednak mu w uznaniu, że każdy, kto nie widzi w bohaterach gejów ten homofob i nacjonalista. Poloniście gratulujemy logiki obyczajowego milicjanta.

TPT/Krytykapolityczna.pl