Kiedy św. Franciszek urządził pierwszą żywą szopkę i zaprosił okoliczny lud na niezwykłą pasterkę o północy, jeden z uczestników widział żywe Dzieciątko, które Franciszek obudził z głębokiego snu. "Nie ma żadnej przesady w tym widzeniu - pisze Tomasz z Celano - bo Dziecię Jezus w wielu sercach było zapomniane, lecz przez swego sługę Franciszka, dzięki pomocy łaski, zmartwychwstało i powierzone zostało troskliwej pamięci".

Franciszkańską stajenkę i żłóbek można uznać za początek kultu Dzieciątka Jezus w Europie, a potem na całym świecie. Łaski płynące ze żłóbka ludzie chcieli otrzymywać nie tylko w okresie Świąt, ale przez cały rok. Szybko zaczęły pojawiać się figurki małego Jezusa, które stawiano w kapliczkach, na ołtarzach, a nawet w bogatszych domach. Szczególnie popularne stało się Dzieciątko w Hiszpanii, a to z pewnością także za przyczyną materiału, z jakiego wykonywano tam figurki. Używano wosku, przez co rzeźbiona postać stawała się "cieplejsza" niż z drewna czy brązu i jakby bardziej naturalna.

     Gorącą czcicielką Bożego Dzieciątka stała się wielka hiszpańska karmelitanka - święta Teresa z Avila, która - jak mówią przekazy - nie rozstawała się z figurką nawet podczas częstych podróży po Hiszpanii. Fundacje karmelitańskie w Europie rozprzestrzeniły kult. Woskowe figurki zamawiano w klasztorach hiszpańskich. Prawdopodobnie z Karmelu pod Kordobą pochodzi najsłynniejsza w Europie figura Dzieciątka - Praskie Jezulatko. Dostała je w posagu córka czeskiego szlachcica i hiszpańskiej dwórki Polixena Lobkovic. Wiele wydarzeń uznawanych za cudowne doprowadziło w końcu do tego, że w połowie wojny trzydziestoletniej (1628 r.) Polixena ofiarowała figurkę Jezulatka czeskim karmelitom dla kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej (kościół był wotum za zwycięstwo nad protestantami pod Białą Górą w 1620 r.) z wyraźną intencją, aby "stało się własnością Pragi, narodu czeskiego i świata".

     Łaski i cuda za jego przyczyną spowodowały, że nazwano go Jezulatkiem Miłościwym albo Złotym. Pod wrażeniem jego sławy i czci okazywanej przez Prażan był nawet król szwedzki Karol Gustaw, który nie tylko że oszczędził kościół Matki Boskiej Zwycięskiej podczas oblężenia miasta, ale jeszcze ofiarował 300 dukatów na świece do ołtarza Jezulatka. Wkrótce potem jeden z czcicieli sprawił figurce złotą koronę i zawiesił na jego szyi miniaturę orderu Złotego Runa. Sama postać Dzieciątka mierzy zaledwie 47 cm, a jej twarz ma wygląd 3-4 letniego dziecka. Kult narodził się w okresie baroku, gdy nie szczędzono świętym obrazom i figurom pełnego przepychu otoczenia. Dla Jezulatka oznaczało to przede wszystkim bogato zdobione klejnotami stroje, w które przebierano go zależnie od okresu w liturgii i darów wdzięcznych czcicieli. Jedną z szat uszyła i wyhaftowała własnoręcznie cesarzowa Maria Teresa. Do dziś siostry karmelitanki od Dzieciątka Jezus, pracujące przy praskim kościele Matki Boskiej Zwycięskiej, przebierają figurkę w zabytkowe sukienki i płaszcze, a często też i w narodowe stroje, napływające od wiernych ze wszystkich stron świata. Kult Praskiego Dzieciątka znów jest żywy, choć był czas, zwłaszcza na przełomie XVIII i XIX wieku, że figurkę przenoszono z kościoła do kościoła i w Pradze mówiło się, że Jezulatko "żebrze na swoje utrzymanie".

     Nasza pieszczotka

     W drugiej połowie XIX wieku kult Jezulatka dotarły też do Polski. Proboszcz niewielkiej Jodłowej na Podkarpaciu Ignacy Zięba, zachwycony kapliczką z kopią cudownego Dzieciątka z Pragi, zamówił podobną dla swojej parafii, gdzie wkrótce została założona księga łask Dzieciątka Jezus. Parafianie zaczęli zamawiać podobne figurki dla swoich domów. W lipcu 1908 r. bp Karol Fischer koronował kościelną figurkę, a uradowany ks. Zięba notował: "Nie ma w parafii mojej domu, w którym by nie czczono tej najświętszej Dzieciny jako łaskawego ulubieńca i pieszczotkę naszą (...) a nikt stąd w drogę, a szczególnie do Ameryki się nie puści, żeby nie wziąć ze sobą takiej kapliczki i koronki". W wigilię Bożego Narodzenia 1971 r. bp Jerzy Ablewicz, ordynariusz diecezji tarnowskiej, zapoczątkował odpust ku czci Dzieciątka Jezus, przeniósł też figurę do głównego ołtarza. Jodłowa stała się jedynym sanktuarium Dzieciątka Jezus w Polsce. Do dzisiaj w parafii zachował się zwyczaj błogosławienia nowożeńców przez rodziców słowami: "Niech cudowne Dzieciątko Jodłowskie wam błogosławi i wami się opiekuje". Na 9 dni przed Bożym Narodzeniem w sanktuarium rozpoczyna się Nowenna do Dzieciątka Jezus. Trwający trzy dni odpust rozpoczyna się uroczystą Pasterkę z udziałem jednego z biskupów tarnowskich.

     W Polsce kult Dzieciństwa Jezusa propagują obecnie siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus, których dom generalny mieści się w podwarszawskich Markach. Siostry mają specjalne nabożeństwa, zakładają Bractwa Dzieciątka Jezus. W warszawskim kościele Dzieciątka Jezus, każdego 25 dnia miesiąca odsłaniany jest obraz Dzieciątka Jezus. W Krakowie w kościele przy klasztorze sióstr bernardynek na Stradomiu słynąca łaskami figura Dzieciątka Jezus Koletańskiego stoi w jednym z bocznych ołtarzy.

     Dzieciątko Benedykta

Największą rolę w krzewieniu kultu Dzieciątka Jezus odegrały klasztory karmelitańskie, zwłaszcza francuskie. W wielu wspólnotach czci się Dzieciątko w stroju królewskim, błogosławiące ludziom. Jedną z wielu praktyk kultowych jest intronizacja figurki w celi karmelitanki w dniu jej obłóczyn. Święty Franciszek Salezy zalecał rozważania o Dzieciątku Jezus jako metodę rekolekcji, a dziecięctwo Jezusa jako wzór życia zakonnego.

     Czcicielką Praskiego Jezulatka była słynna karmelitanka z Lisieux, św.Teresa od Dzieciątka Jezus: "Zastanawiałam się, jakie imię będę miała w Karmelu. (...) Nagle pomyślałam o Maleńkim Jezusie, którego tak kochałam, i powiedziałam sobie: O! Jakże byłabym szczęśliwa, gdyby mnie nazwano Teresą od Dzieciątka Jezus" - notowała w swoim żółtym zeszycie. Była wdzięczna za "mały cud" Bożego Narodzenia 1886 r., który uważała za cudowną wymianę pomiędzy Siłą Boga, który uczynił się Dzieciątkiem, a słabością małej Teresy, która stała się silna. W tym roku bowiem "Jezus, który stawał się Dzieciątkiem z miłości dla mnie, raczył wydobyć mnie z powijaków i niedoskonałości dzieciństwa" - zapisała w swoich "Dziejach duszy".

     Święci nigdy nie zatrzymywali się nad zewnętrzną powłoką figurek małego Jezusa, co jest z kolei tak fascynujące dla "pobożnego" ludu. Czasem ten kult przybiera karykaturalną formę, zwłaszcza w krajach Ameryki Środkowej i Południowej. Na przykład Kościół katolicki w Meksyku zwrócił się do wiernych z prośbą, aby w święto Ofiarowania Pańskiego 2 lutego nie przebierali figurek Jezusa w świątyniach w nieodpowiednie stroje. "Przebrałbyś dorosłego Jezusa w anioła? Albo w piłkarza?" - pytał o. José Jesús Aguilar z archidiecezji Meksyku i apelował: "Figura Chrystusa nie jest lalką".

     W Rzymie od wielu lat bardzo popularna, zwłaszcza wśród najmłodszych, jest drewniana figurka Bambino Gesu w kościele Santa Maria Aracoeli. Przed nią w okresie bożonarodzeniowym modlą się głośno dzieci, co Rzymianie nazywają często "głoszeń kazań". Bambino Gesu udziela hojnie łask chorym i umierającym. Specjalny samochód pędzący z figurką do umierającego traktowany jest przez Rzymian jako pojazd uprzywilejowany.

     W Austrii w kościele w miejscowości Christkindl koło Steier znajduje się mało znane Polakom sanktuarium, które dwa razy odwiedził przyszły papież Benedykt XVI. Maleńka woskowa figurka Dzieciątka Jezus została umieszczona w świerku. Gdy w okolica zasłynęła łaskami, wokół drzewa wzniesiono kościół. "Czy wie ksiądz, że sprawuje opiekę nad najstarszą choinką na świecie?" - tak miał przywitać proboszcza kard. Ratzinger, gdy po raz pierwszy przybył tu w latach 80. Drzewu z figurą Chrystusa kard. Ratzinger poświęcił jeden z rozdziałów swojej książki "Lob der Weihnacht" (Pochwała Bożego Narodzenia). - Dzieciątko stanowi dla Papieża owoc drzewa życia, a z tym wiąże się dla niego ściśle orędzie Jezusa: "Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie będziecie mogli wejść do Królestwa Niebieskiego" - wyjaśniał mediom proboszcz sanktuarium ks. Dinböck. Gdy po raz drugi kardynał Ratzinger przyjechał do Christkindl, towarzyszyli mu siostra i brat. "Siedzieliśmy w kuchni na plebani, piliśmy młode wino i z ożywieniem dyskutowaliśmy na ważne tematy" - wspominał ks. Dinböck. 

Alicja Wysocka


Tekst pochodzi z Tygodnika

Warszawsko-Praskiego "Idziemy"

24-31 grudnia 2007