Wczoraj pisaliśmy na stronie portalu o megaboardzie na warszawskim Placu Konstytucji, który reklamuje pewien film. Co na nim widzimy? Homoseksualny pocałunek. Czy powinny być jakieś zasady wedle których reklamy się umieszcza w przestrzeni miejskiej? W wielu miastach europejskich są wyznaczone pewne standardy.

Jedną sprawą jest sama ilość reklam, które w mieście, jakim jest Warszawa, się pojawiają. Jest ich zdecydowanie za dużo, mamy do czynienia z przesytem i rzeczywiście trzeba by było poddać to jakiejś gruntownej i restrykcyjnej regulacji. Są wzorce działania. Chyba najbardziej restrykcyjnie podchodzącym do ilości reklam w przestrzeni publicznej miastem jest Paryż. Tam jest o ile pamiętam jedynie 800 nośników na całą metropolię. Podobnie w Londynie są bardzo mocne restrykcje dotyczące przestrzeni reklamowej. Zasadniczo miasta europejskie idą w tym kierunku, żeby reklamy były droższe, lepiej zauważalne, bardziej ekskluzywne i nie zaśmiecały tak przestrzeni miejskiej.

Natomiast wszędzie się spotyka te olbrzymie reklamy naelewacyjne pojawiające się w związku z remontami różnych obiektów.

I to nie jest tylko Polska specyfika?

Nie, zdecydowanie nie – pojawia się to wszędzie. Tu jest większe zrozumienie wśród społeczeństw dla takiej reklamy, ponieważ są one przedstawiane jako sposób wsparcia danego remontu przywracającego świetność zabytkom. Nie zawsze jednak tak jest, że te pieniądze wspierają faktycznie remont, ale takie funkcjonuje przekonanie. Ostatnio sporo jeździłem po Europie i widziałem takie reklamy nawet na rynkach staromiejskich. Wiadomo jednak, że to jest okazjonalne i po jakimś czasie znika.

Z jednej strony jest Polsce, a szczególnie w Warszawie, potrzeba uregulowania rynku reklam na poziomie rozporządzenia lub ustawy o ochronie przestrzeni publicznej. Mamy w tym względzie dobry przykład Krakowa. Wydzielono tam specjalną strefę – Rynek Starego Miasta wraz z okolicami – i wyrzucono z niej wszystkie reklamy wielko- i średnioformatowe. Reklamę można wywiesić tylko za specjalnym pozwoleniem po akceptacji projektu graficznego. Moim zdaniem Kraków podszedł do tematu nawet zbyt restrykcyjnie. W Warszawie nic się na razie w tym temacie nie dzieje, natomiast jest stowarzyszenie działające silnie na rzecz zmiany tej sytuacji w stolicy. Oni przygotowali nawet wystawę, która była pokazywana w Muzeum Sztuki Współczesnej, na której można zobaczyć jak by wyglądało centrum Warszawy bez reklam. Sprawa jest skomplikowana o tyle, że trzeba by było wejść w sferę własności prywatnej, ponieważ te najdalej idące projekty są takie, że mówią właścicielom – co z tego, że to jest Twoja parcela, ale ona jest w centrum miasta i nie możesz sobie na niej postawić reklamy jakiej chcesz, czy sprzedać czego chcesz. To jest logika w pewnym sensie ekologiczna. Tak jak przed wyziewami do atmosfery chroni się całe miasto tak samo przed reklamami powinniśmy się chronić także. Osobiście nie mam wyrobionego zdania na ten temat – nie wiem czy powinniśmy być aż tak radykalni. Sądzę, że własność prywatna powinna być bardziej szanowana, ale z drugiej strony rozumiem też takie racje. Dlatego nie wypowiem się jednoznacznie po żadnej ze stron. Tak jak wszyscy czuję, że tych reklam jest w Warszawie za dużo i że potrzebne są jakieś ograniczenia. Natomiast co do sposobu wprowadzenia tego i jak daleko miałyby pójść zmiany nie mam precyzyjnej opinii.

To jest ciekawe, że nawet młodzież też coraz częściej zwraca uwagę na sytuację reklam. W Polsce jest tak, że ludzie starsi i w średnim wieku mają raczej negatywny stosunek do reklamy, reklamę łatwiej akceptuje młodzież. Nawet jednak młodzi już mówią, że w Warszawie jest śmietnik reklamowy. Słyszę te głosy, gdy codziennie spotykam się ze studentami w Wyższej Szkole Reklamy.

Co z treścią?

To jest właśnie druga sprawa jaka wiąże się z reklamą. To jest oczywiście temat rzeka jak to regulować. Z jednej strony mamy normy prawne, z drugiej mamy kodeks etyki reklamy, który w zakresie takich ekscesów homoseksualnych nie mówi za dużo. W tym kodeksie znajdują się tylko ogólniki o godności człowieka, a to można interpretować na różne sposoby.

Uważam, że w przestrzeni publicznej ze względu na to, że są różni odbiorcy w tym dzieci nie powinno być kontrowersyjnych treści w ogóle w tym w szczególności dotyczących sfery erotycznej. Chociaż przed tymi nośnikami outdoorowymi są wszyscy to trzeba przede wszystkim chronić najmłodszych. Jeśli ktoś chce takie reklamy umieszczać to niech je umieszcza w mediach kierunkowych, w których dostęp jest dla tych, którzy chcą to oglądać. A tutaj nikt nas nie pyta czy chcemy oglądać taką reklamę jak ta na Placu Konstytucji.

Rozmawiał Tomasz Rowiński