Bo Paryż częstą mody odmianą się chlubi, a co Francuz wymyśli to Polak polubi” - pisał ponad 150 lat temu nasz wieszcz narodowy Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, obrazując pełne kompleksów nastawienie części ówczesnych elit do Zachodu. Dzisiaj taki destrukcyjny zachwyt nad wszystkim co modne w Europie stał się głównym drogowskazem dla polityki rządzącego naszym krajem układu. Najważniejsi przedstawiciele Platformy Obywatelskiej chcą przeniesienia na nasz grunt rozwiązań uderzających w tradycyjny porządek społeczny, niezależnie od skutków jakie będą temu towarzyszyły.

Mowa m. in. o powracającym jak bumerang pomyśle wprowadzenia tzw. związków partnerskich, przyjęciu ustawy poszerzającej dostęp do metody in vitro, czy też ratyfikacji wymierzonej w rodzinę Konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Argumenty zwolenników tych pomysłów są takie same, jak ich poprzedników na Zachodzie. Tymczasem przyjęcie tych przepisów byłoby pierwszy krokiem do tego samego punktu, w którym jest teraz Kanada, gdzie działaczka katolicka Mary Wagner została aresztowana za obronę życia poczętego.

Niestety, w znacznej mierze siły, które chcą wprowadzenia takich rozwiązań do polskiego prawodawstwa, mają wsparcie spoza granic naszego kraju. W związku z tym lewicowa propaganda usiłuje nam bezpodstawnie wmówić, że nie możemy być częścią Zachodu bez wprowadzania ustaw wymierzonych w moralne przekonania zdecydowanej większości Polaków. Jest to szantaż na polskim społeczeństwie poprzez próbę wmówienia mu, że nie ma innej drogi w ramach Unii Europejskiej.

Stosując tę samą metodę niemiecki dziennik „Die Welt” opublikował kilka dni temu artykuł o rzekomej „polskiej nietolerancji”, która zdaniem autora tekstu ma nasz kraj sytuować mentalnie bliżej Rosji niż państw starej Unii Europejskiej. Zdaniem niemieckiej gazety „Polska osiągnęła w ciągu ostatnich lat ogromne sukcesy gospodarcze”, co powinno się łączyć z odrzuceniem „przesądów” środowisk konserwatywno-katolickich.

Tymczasem Polska na tle Wschodu i Zachodu zawsze była państwem jedynym w swoim rodzaju. W czasach, kiedy w państwach zachodnich modne były pończochy i siwe peruki, a na Wschodzie długie brody, w Rzeczpospolitej noszono unikalne polskie kontusze. W okresach historycznych, gdy na Zachodzie panował absolutyzm, a na Wschodzie samodzierżawie, w Polsce mieliśmy demokrację szlachecką. Jednocześnie, poprzez przyjęty w 966 r. chrzest w obrządku rzymskim, zawsze cywilizacyjnie byliśmy częścią wspólnoty wspólnoty kulturowej Zachodu.

Nie potrzebujemy ideologii gender, by stać się Europą, bowiem jesteśmy jej częścią od samego zarania polskiej państwowości. Co więcej, mamy takie samo prawo jak inne państwa walczyć o to, by cywilizacja europejska była ukształtowana podłóg naszej myśli. Polska zawsze uchodziła za przedmurze chrześcijaństwa, będącego duchowym fundamentem naszego kontynentu. Dzisiaj, gdy Zachód odchodzi od swoich korzeni, to właśnie Polska jest bardziej europejska niż Wielka Brytania czy Francja.

Nie potrzebujemy pouczeń niemieckiej gazety, by wiedzieć że jesteśmy częścią cywilizacji zachodniej. Fakt, że do Rosji porównują nas obywatele państwa, które najchętniej prędko wróciłoby do polityki „business as usual” z Władimirem Putinem, pozwala pozostawić ten artykuł bez komentarza.

Wojciech Jasiński/Salon24.pl