Wewnątrz PO są mocne pęknięcia, a Hanna Gronkiewicz-Waltz ma ponoć nawet zastąpić premiera Tuska. Czy to prawda, czy propagandowa zasłona dymna?

 

- Trudno mi się wypowiadać o wewnętrznych sprawach PO. Mogę jedynie powiedzieć, że w tej bezideowej i szkodliwej dla Polski formacji dzieje się nie najlepiej. Ta partia łączy w sobie osoby tak różne, że wzajemnie się wykluczające: Dariusz Rosati, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Jarosław Gowin czy Jacek Żalek. Jest to jednak w sumie takie ugrupowanie, że na pytanie o to jakie ideały chcecie wprowadzić w życie usłyszymy odpowiedź: ale o co chodzi? Im szybciej Platforma odda władzę tym lepiej dla Polski.

 

Jest tam frakcja konserwatystów.

 

- Nie ma czegoś takiego jak frakcja konserwatystów w PO. Jest to najwyżej frakcyjka złożona z kilka osób, które po fatalnych decyzjach obozu rządzącego jak osłabienie lekcji religii w szkołach czy ograniczenie lekcji historii czy rugowanie katolików w PO. Ta frakcyjka ma pokazać, że PO nie jest wrogiem Kościoła, bo są tam pojedyncze osoby, które myślą inaczej. Nie kwestionują osobistej ideowości tych posłów, jednak w polityce trzeba oceniać ludzi po owocach, a prawda jest taka, że przegłosowywane są w PO regulacje wyłącznie szkodliwe dla katolików.

 

A czy po prawej stronie możliwe jest dziś porozumienia Jarosława Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobro?

 

- Jest wyciągnięta ręka PiS w stronę Solidarnej Polski. Nie zapominajmy przy tej okazji, że dziś na PiS chce głosować 30 proc. Polaków gdy partię Ziobry popiera zaledwie 3 proc. Przy skali 10:1 Jarosław Kaczyński chce się godzić i dobrze było by dla prawicy, aby ten gest został doceniony. Pozostawanie dziś poza największym ugrupowaniem, które w przyszłości zamierza rządzić krajem jest szkodliwe. Wielu posłów SP może po prostu podzielić los PJN i nie wejść do Sejmu.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski