1. Prezydencki Nałęcz wyjaśnił dziś, że Polska nie została dopuszczona do rozmów o Ukrainie, bo jest antyrosyjska. Nałęcz nie wyjaśnił – a redaktor Olejnik nie dociskała - kto konkretnie jest w Polsce antyrosyjski oraz kto i gdzie nas tak zakwalifikował.

W sukurs Nałęczowi pośpieszył Rozenek, który przywołał największe polskie zagrożenie dla Rosji – oczywiście, jakżeby inaczej – Macierewicza. I znów Pani Redaktor gładko to przełknęła, skupiona na poinformowaniu słuchaczy, że Czarnecki się wykrzywił.

2. A ja twierdzę, że nie ma w Polsce antyrosyjskich polityków i nie ma w Polsce antyrosyjskiej polityki.
Nikt w Polsce antyrosyjskiej polityki, bo nikt, włącznie z wariatami, nie myśli o wyprawie na Moskwę, ani nawet na Kaliningrad. Ba, nawet na Mierzei Wiślanej, za Krynicą,  nie chcemy zabierać Rosji ani piędzi piachu.  
Nikt w Polsce nie chce zabierać Rosji czegokolwiek. Są natomiast Polacy, którzy chcą, jedni bardziej drudzy mniej, a niektórzy wcale – żeby Rosja nam niczego nie zabrała. Zwłaszcza zaś niepodległości.

3. Nie jest antyrosyjskością, panie Nałęcz, obrona Ukrainy (choć jej wcale nie bronimy). Jest natomiast antypolskością  to, co Rosja robi Ukrainie Jest antypolskością, bo wiadomo. że, że na Ukrainie się nie skończy. Powiedział to siedem lat temu Lech Kaczyński i powtórzył siedem dni temu Petr Poroszynko - Rosja chce znacznie więcej, niż tylko Ukrainy. Państwo rosyjskie jeszcze niedawno sięgało przecież aż po Bug, a panowanie rosyjskie az do Łabę.
O tej Łabie koniecznie trzeba Niemcom przypomnieć, żeby nie myśleli, że skończy się na Odrze i Nysie...

4. Nie ma antyrosyjskości w szukaniu prawdy o Smoleńsku, bo prawda nigdy nie jest anty, anty jest tylko kłamstwo. Antypolskie są natomiast smoleńskie kłamstwa, na przykład to, które poszło w świat, o rzekomo pijanym generale Błasiku. Podobnie jak antypolskie było i po części jest nadal kłamstwo katyńskie, wszak Rosja nadal nie uznaje Katynia za ludobójstwo, a Trybunale w Strasburgu to się nawet do Katynia nie przyznaje.
 
5. Nie ma antyrosyjskości w sprzeciwianiu się rosyjskim monumentom i pomnikom w Polsce, bo najeźdźcom nikt rozsądny pomników nie stawia. A Armia Czerwona najeźdźcą Polski była, w 1920 roku, w 1939, a w 1945, co prawda słusznie do Polski weszła, ale niesłusznie w niej została. Dlatego w Polsce groby owszem, nawet kwiaty i znicze  tak, ale pomniki jej się nie należą.
Myślę, że Rosjanie dobrze to rozumieją, próżno w Rosji szukać pomników Żółkiewskiego za bitwę pod Kłuszynem. A i zabitym przez siebie ofiarom Rosjanie rzadko pomniki stawiają, mojemu dziadkowi nawet grobu nie zrobili...

6. Dlatego, Panie Nałęcz i Panie Rozenek, nie ma antyrosyjskości w Polsce, a zarzucać ją może tylko człowiek zaślepiony, albo głupiec. Jest natomiast antypolskość w w Rosji, coraz większa, (przekonał się o tym choćby Schetyna) coraz groźniejsza i coraz silniej hartująca się na Ukrainie... 

Janusz Wojciechowski