Miały dać wolność, umacniać związki i spowodować, że ludzie będą szczęśliwi. Okazało się, że żaden z tych celów nie został osiągnięty. Do tego coraz częściej dochodzą informacje o negatywnych skutkach zdrowotnych. Antykoncepcja, która miała być przyjacielem kobiet, okazała się ich największym wrogiem.

Antykoncepcja hormonalna miała być panaceum na wszelkie nieprawidłowości, a przede wszystkim miała dać wolność w sferze seksualnej. Tyle tylko, że wolność ta wymknęła się spod kontroli. Zdrady, pozamałżeńskie dzieci to cena antykoncepcji. Jeśli dodamy do tego wiele komplikacji zdrowotnych, okazuje się, że miliony kobiet na świecie kupiło kłamstwo firm farmaceutycznych, że antykoncepcja jest niezbędna i nie można się bez niej obejść. Dodatkowo jest ona bezpieczna i nie ma najmniejszych skutków ubocznych. Tyle że to zwyczajne kłamstwo.

Wszystkie badania pokazują, że antykoncepcja ma liczne skutki uboczne, choć sama niczego nie leczy. Znacząco od jej przyjmowania wzrasta na przykład ryzyko zakrzepicy. W opublikowanym w roku 2009 przez „British Medical Journal” raporcie można przeczytać, że największe ryzyko zakrzepicy krwi jest związane z przyjmowaniem tabletek zawierających dezogestrel, oktan cyproteronu lub drospirenon. „Badania wykazują trzykrotnie większe ryzyko zakrzepicy u kobiet stosujących doustną antykoncepcję zawierającą cyproteron, niż u tych, które go nie stosują” - wskazują autorzy raportu. Jeszcze większe ryzyko zakrzepicy, która może zakończyć się nawet śmiercią, podejmują kobiety, które stosują tzw. plastry antykoncepcyjne lub pierścienie dopochwowe. Tu ryzyko zakrzepicy w porównaniu z kobietami, które w ogóle nie stosują hormonalnych środków antykoncepcyjnych, wzrasta odpowiednio 7.9 i 6.5 razy.

Do podobnych wniosków, tyle że wyrażonych jeszcze bardziej wprost, doszli specjaliści z Francuskiej Agencji Narodowej ds. Bezpieczeństwa Leków i Produktów Medycznych (ANSM). Ich zdaniem to właśnie tabletki antykoncepcyjne powodują bardzo dużą część z 2,5 tysiąca przypadków zakrzepów krwi, jakie zdarzają się we Francji. Ta sama agencja ostrzega, że środki antykoncepcyjne odpowiadają za śmierć dwudziestu Francuzek rocznie. Wyniki te pochodzą z porównania skutków zdrowotnych antykoncepcji różnych generacji.  I co może być zaskoczeniem, z badań tych wynika, że antykoncepcja trzeciej i czwartej generacji wywołuje dwukrotnie więcej zgonów u kobiet, niż ta wcześniejsza. Największym zagrożeniem są środki sprzedawane pod nazwami handlowymi Yaz, Beyaz, Yasmin i Safyral, które wywołują ponad czternaście zgonów rocznie. Ale i pigułki wcześniejszych generacji nie są bezpieczne. Z ich powodu umiera rocznie nawet sześć Francuzek.

Ryzyko zakrzepicy nie jest jednak jedynym, na jakie narażone są użytkowniczki antykoncepcji hormonalnej. Jak pokazali naukowcy z University of Western Australia stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych przez nastolatki znacząco zwiększa ryzyko wystąpienia u nich nadciśnienia tętniczego również w dorosłym życiu. 1771 przebadanych kobiet zostało zapytanych o różne aspekty ich stylu życia: dietę, picie alkoholu, palenie papierosów, aktywność fizyczną i zażywanie leków na receptę, w tym doustnych środków antykoncepcyjnych. Następnie obliczano związek pomiędzy każdym z tych czynników a skurczowym i rozkurczowym ciśnieniem krwi. Naukowcy odkryli, że zażywanie pigułek antykoncepcyjnych było „istotnie związane z podwyższonym ciśnieniem krwi u dziewczyn”. Ciśnienie skurczowe dziewcząt zażywających pigułki (30 procent z tej grupy) było 3,3 mmHg wyższe od tego, jakie miały kobiety, które nie zażywały antykoncepcji. Wskaźnik pogarszał się wraz z podwyższonym wskaźnikiem masy ciała (BMI). Różnice te, co wskazali naukowcy, „mogą znacząco wpłynąć na ich ryzyko choroby niedokrwiennej serca i udaru mózgu w wieku dorosłym”.

Tabletki antykoncepcyjne zaburzają także gospodarkę węglowodanową i wpływają na podniesienie poziomu insuliny i glukozy, co oznacza podwyższoną możliwość zachorowania na cukrzycę. Związek między antykoncepcją a pojawieniem się cukrzycy jest na tyle duży, że kobietom, które rodzinnie obarczone są tym schorzeniem, odradza się w ogóle stosowanie tego typu antykoncepcji. U kobiet regularnie stosujących antykoncepcję dramatycznie wzrasta również możliwość zachorowania na rozmaitego rodzaju nowotwory (część z nich kończy się śmiercią). Najlepiej zbadanym jest tu rak szyjki macicy. Ryzyko jego wystąpienia w wersji inwazyjnej – i to według oficjalnych danych Światowej Organizacji Zdrowia – wzrasta o 53 procent u kobiet, które stosowały antykoncepcję przez okres dłuższy niż pięć lat. Nie jest to, oczywiście, jedyny powód zapadania na tę chorobę, o wiele istotniejszym czynnikiem jest liczba partnerów i rozpasanie seksualne. Im ich więcej i im burzliwsze życie intymne, tym większe prawdopodobieństwo zachorowania na tę chorobę. I odwrotnie, kobieta, która miała tylko jednego partnera (który także miał tylko ją jako partnerkę seksualną), w zasadzie nie powinna zachorować na raka szyjki macicy). Kobiety, które zaczęły stosować antykoncepcję hormonalną przed dwudziestym piątym rokiem życia, częściej zapadają także na raka sutka (to najczęstszy nowotwór złośliwy u kobiet) i raka kosmówki (rak wysoce złośliwy), raka pierwotnego wątroby z hepacytów (także rak złośliwy), raka błony śluzowej macicy i jajnika, a nawet czerniaka i gruczolaka wątroby.

Hormonalne zastrzyki przyjmowane co trzy miesiące przez kobiety pragnące uniknąć ciąży podwajają podatność kobiety na zakażenie HIV-em. Jeśli natomiast kobieta jest już zakażona, to ryzyko, że przekaże wirusa partnerowi, jest dwa razy większe – uzupełnia prestiżowy magazyn naukowy „The Lancet Infectious Diseases”. Jeśli do tego dodać niekontrolowane tycie, utratę popędu seksualnego, możliwe krwawienia – to nagle okaże się, że w istocie nie ma najmniejszych powodów, by stosować i zapisywać antykoncepcję hormonalną. Do takich wniosków dochodzi zresztą dr Ellen Grant, która od lat 50. XX wieku uczestniczyła w badaniach nad pigułką, a obecnie głosi, że działania niepożądane pigułek i innych hormonalnych środków antykoncepcyjnych są wyższe niż korzyści z ich stosowania. I dlatego nie powinno się ich – z przyczyn czysto medycznych – przepisywać młodym, płodnym kobietom.

Ostatnie badania pokazały, że antykoncepcja hormonalna powoduje zmiany w strukturze mózgu, a także zmiany zachowania i emocji. Najdokładniej, zdaniem Belindy A. Pletzeri  Huberta H. Kerschbauma  z Paris-Lodron-University Salzburg, zbadany został związek przyczynowy między stosowaniem antykoncepcji a objawami depresji. Antykoncepcja wpływa także na zachowania agresywne, choć jeszcze ten obszar powinien zostać dokładniej zbadany. Z kolei badań naukowców z Uniwersytetu Południowej Danii w Odense wynika, że przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych przez co najmniej 9 lat zwiększa ryzyko wystąpienia glejaka (rodzaj nowotworu mózgu) aż o 90 proc.

Dane te mogą przestraszyć, a przynajmniej powinny wywołać refleksję, czy faktycznie nasze zdrowie powinno być stawką w tej grze. Paradoksem jest to, że te same kobiety, które chcą się bardzo zdrowo odżywiać i dokładnie studiują etykiety kupowanych produktów, jednocześnie przyjmują środki antykoncepcyjne, które robią znacznie większe spustoszenie w ich organizmie niż nie jeden konserwant dodawany do żywności. 

Małgorzata Terlikowska