Portal Fronda apeluje dziś m.in. do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i polskiego rządu, by jak najszybciej otwarte zostały prawne możliwości przyjmowania uchodźców religijnych i politycznych z krajów, w których toczy się wojna z chrześcijaństwem. Pamiętamy ostatnią akcję Ruchu Narodowego, który apelował: „Nie chcemy imigranta, chcemy repatrianta”. Czy w przypadku imigracji chrześcijan z krajów, w których grozi im niebezpieczeństwo narodowcy zrobili wyjątek? 

Artur Zawisza: Najlepszym miejscem do zamieszkania dla bliskowschodnich chrześcijan byłby Bliski Wschód. Odwiedzałem kiedyś aramejskie wioski w Syrii, gdzie mogłem modlić się w tamtejszych klasztorach i kupować wino w wiejskim sklepiku, które w innej części Syrii byłoby niedostępne. Oczywiście wiemy, że w tej chwili ta idylla skończyła się. Sama wojna jest dramatyczną okolicznością, a walczący islamizm przeciwny chrześcijaństwu uderza konkretnie w społeczności chrześcijan. 

Powtórzę więc pytanie – czy Ruch Narodowy byłby skłonny przyjmować imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu? 

Najlepszy byłby taki porządek polityczny w krajach arabskich, który pozwalałby tamtejszym chrześcijanom pozostać w tradycyjnych miejscach osiedlenia i wieść szczęśliwe życie. Jeżeli jednak byłoby to niemożliwe, to solidarność chrześcijańska ze strony Polski wymagałaby otwarcia granic. Robert Winnicki, komentując akcję „Nie chcemy imigranta, chcemy repatrianta”, mówił o pożądanej socjologii narodu polskiego jako kraju słowiańskiego i chrześcijańskiego. W tym przypadku, przynajmniej ten drugi warunek byłby spełniony, stąd – przynajmniej z mojej strony – pełne poparcie dla takiej akcji, aczkolwiek należy ją widzieć jako przypadek nadzwyczajny. Akcja Ruchu Narodowego nie odnosi się przecież do szczególnej sytuacji wojennej, ale całokształtu polityki imigracyjnej.

Przy okazji wspomnianej akcji padały z Waszej strony deklaracje, że nie chcecie imigrantów z innych kręgów kulturowych. Egipcjanie czy Syryjczycy z pewnością nie są bliscy Słowianom pod względem kulturowym...

Tu sytuacja jest nadzwyczajna, ale kiedy mówimy o bliskowschodnich chrześcijanach, to łączy nas podstawowa więź religijna. Robert Winnicki, inicjując akcję Ruchu Narodowego, mówił o niekontrolowanej fali imigracji z krajów azjatyckich i afrykańskich, która w sposób oczywisty miałaby taki sam charakter, jak we Francji, Włoszech czy Hiszpanii, a więc byłaby napływem ludności muzułmańskiej. To doprawdy istotna różnica. 

Not. MBW