Oglądam powtórkę programu Rymanowskiego i podziwiam godność, spokój i rzeczowość odpowiedzi Małgorzaty Wassermann. Neumann z PO, z zaciśniętą pięścią i ściśniętą twarzą nieomal krzyczy do pani Wassermann - czego się boicie?

Czego się boicie… chodzi o Smoleńsk oczywiście.

Czego się boicie… Neumann to pytanie kieruje do Małgorzaty Wasserman, która w Smoleńsku straciła ojca, która jako córka i adwokat dzielnie walczy o prawdę i która - dobrze, że to powiedziała - tuż po Smoleńsku, w Moskwie, w obliczu wielkiej osobistej tragedii, doświadczyła upokarzających rosyjskich przesłuchań i żadnej pomocy ze strony polskich władz. Była ze swoją tragedią sama. Tak jak większość ofiar.

I dziś, tej ciężko doświadczonej pani Wassermann, człowiek ówczesnej władzy, zastępca Ewy Kopacz (tej od fałszu o przekopywania metr w głąb i polskich lekarzach, ramie w ramię z rosyjskimi) ma czelność pytać - czego się boicie?

Zastanawiam się - cynizm, czy paraliżujący rozum strach własny? Którego więcej?

Janusz Wojciechowski