Katarzyna Gajlewicz – Korab w rozmowie z Agatą Puścikowską (Gość Niedzielny) mówi, że TVP mając problemy finansowe posłużyła się medialną i kontrowersyjną osobą (Nergal) by przyciągnąć reklamodawców. „Telewizja publiczna miała świadomość, że zatrudnienie Nergala będzie się wiązać z protestami, ale i z potencjalnie większym zainteresowaniem reklamodawców”  – przekonuje Gajlewicz – Korab. O samej nominacji Negrala na jurora mówi: „Moim zdaniem, Nergal został jurorem nie dlatego że jest wykonawcą muzyki death metalowej, której widzowie The Voice of Poland prawdopodobnie nawet nie znają, lecz dlatego że jest celebrytą”.


 

Na pytanie czy w telewizjach publicznych innych krajów byłaby możliwa podobna sytuacja jak w Polsce (przyjęcie tak kontrowersyjnej osoby) odpowiada: „BBC z jednej strony jest zbyt ostrożna, z drugiej – ma zbyt wyśrubowane standardy działania, by pozwolić sobie na tego typu ekstrawagancje. Nergala by nie zatrudniła (…) France 2 Nergala również by nie zatrudniła, gdyż programy Tele-Reality są we francuskiej telewizji publicznej zakazane. A inne kraje? Znów brutalna prawda: wszystko zależy od sytuacji finansowej konkretnej stacji. Myślę, że przekroczenie granicy dobrego smaku, kultury czy wręcz uderzenia w wartości uniwersalne wiązałoby się z dużymi pieniędzmi i wysoką oglądalnością to prawdopodobnie kolejna granica zostałaby przekroczona”.

 

Polskie media przeżywają ciężki okres: brak pomysłów na ciekawą ramówkę wiąże się z popadaniem w tak absurdalnie infantylne pomysły jak zaproszenie pana Darskiego do programu. Z drugiej strony można zastanowić się nad kondycją współczesnego odbiorcy progamów typu tele-reality, o jego pragnienia, zapotrzebowania. Wniosek nasuwa się niestety nie wesoły: ignorant i nihilista na modłę darsko-wojewódzką.

 

Semo/Gość Niedzielny