Franciszek Kucharczak skomentował na łamach „Gościa Niedzielnego” dziwną nazwę urlopu dla ojców: urlop „tacierzyński”. Jego zdaniem ten lansowany ostatnio „przywilej” jest tak naprawdę kolejnym dowodem na rozpanoszenie się idelogii gender. Dlaczego ten urlop nie nazywa się po prostu „ojcowski”? „Bo ulrop ‘ojcowski’ wskazuje, że – jak w piosence ‘Arki Noego’ – ‘mama to nie jest to samo co tato’” – pisze Franciszek Kucharczak. Tymczasem genderyści chcą, żeby tata spełniał te same role, co mama. A skoro „macierzyński” – no, to musi być i „tacierzyński”.

Publicysta wskazuje też, że ideolodzy gender chcą, by mężczyźni de facto stali się kobietami. „Wszystko... mamy robić jak kobiety, a docelowo – jako kobiety” – pisze. Współczesny, ewidentny przecież, kryzys męskości Kucharczak uważa za owoc całkowitego pomieszania płci. Jednak cierpią na tym nie tylko coraz bardziej „zbabiali” mężczyźni, ale także kobiety.

Publicysta mocno przypomina, że podział ról w rodzinie pochodzi od samego Boga. „Oczywiście nie musimy uznać pomysłu Boga na ludzką tożsamość. W ogóle nic nie musimy – zwłaszcza dać się zbawić” – komentuje.

Pac/gość niedzielny