1 grudnia w Nazarecie kończy się rok jubileuszowy upamiętniający 100-lecie męczeńskiej śmierci bł. Karola de Foucauld.

 

Zakonnik został wyniesiony na ołtarze 13 listopada 2005 r. przez Benedykta XVI. Proces beatyfikacyjny zakończył Jan Paweł II, za którego kadencji uznano cudowne uzdrowienie kobiety za pośrednictwem błogosławionego.

Za życia nie osiągnął praktycznie nic. Zmarł samotnie, zamordowany przez ludzi, którym poświęcił życie. Jego dzieło wydało owoce dopiero po śmierci. Na całym świecie jak grzyby po deszczu powstają wspólnoty inspirowane duchowością Karola de Foucauld.

Był trapistą, natomiast zgromadzenie jego imienia to Mali Bracia i Małe Siostry Jezusa. Żyją zwyczajnie, zgodnie z Ewangelią. Często z wykluczonymi – ubogimi, Cyganami, prostytutkami, czy koczowniczymi plemionami gdzieś na terenach pustynnych. Odwiedzają biedne dzielnice, fawele, slumsy.

Foucauld jest przykładem gwałtownego nawrócenia, porzucenia swojego dotychczasowego życia i pójścia za Jezusem. Urodził się w połowie XIX w. w bogatej, arystokratycznej rodzinie we Francji. Studiował filozofię u jezuitów, ale stracił wiarę. Zarówno filozofia jak i literatura rozczarowała go. Gdy umarł jego dziadek, pogrążył się w duchowym kryzysie.

Zaczął kontynuować rodzinne tradycje i wstąpił do armii. Został podporucznikiem i służył w Afryce. Pędził życie światowe. Nie stronił od alkoholu i narkotyków, miał tabun kochanek. Został także uznanym naukowcem. Narodowe Towarzystwo Geograficzne nagrodziło go za eksplorację krajów arabskich, głównie Maroka i Algierii. Jednak nie to było jego prawdziwym powołaniem.

Coraz częściej czuł się bardziej jak świnia niż człowiek – jak wspominał. W rdzennych mieszkańcach Północnej Afryki urzekła go gościnność i religijność. Wrócił do Kościoła. W Paryżu przyjął sakramenty i udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Tam spotkał Chrystusa i zapragnął żyć jak On.

Wstępuje do zakonu trapistów, lecz wkrótce opuszcza zakon. Najpierw posługuje siostrom klaryskom w Nazarecie, a potem udał się do Tuaregów, aby żyć wśród tego koczowniczego plemienia na Saharze. Czym jest kochać Jezusa? Kochać bliźniego. Kochać nieprzyjaciela. Innowiercę, wroga.

Zamieszkuje w Beni-Abbes, potem w Tamanrasset. Uczy się języka nomadów, tworzy niewielką wspólnotę. Gdy wybucha I wojna światowa, przemoc i gwałt docierają także do Afryki. Ginie śmiercią męczeńską z rąk rebelianta.

Był typem trudnego świętego. Radykalny asceta, żywiący się kilkoma daktylami dziennie i szklanką mleka, szukający wytchnienia w 50 stopniowym upale, śpiący na ziemi, z kamieniem pod głową. Nie było wielu, którzy byli w stanie dotrzymać mu kroku. Niczym ojcowie Kościoła pierwszych wieków szukał spotkania z Bogiem w odosobnieniu i kontemplacji.

Całe życia poświęca medytacjom nad Słowem Bożym. Chrystusa odnajduje właśnie w Jego Słowie. Wypełniać je to po prostu być i kochać z drugim człowiekiem. Wiarę wypełniać w czynach. Oddawać Jego woli w posłudze miłosierdzia. Po ludzku nie osiągnął nic. Zmarł w samotności. Ale nie w zapomnieniu. Jego dzieło jest żywe i owocuje do dziś.

Tomasz Teluk

 

Zachęcamy do zapoznania się z najważniejszym dziełem Karola de Foucauld pt. „Duch Jezusa” wydanego po raz pierwszy w Polsce z okazji jubileuszu. Książka do nabycia tu: http://globalizacja.org/node/648