Emerytowana aktorka zwróciła się do ówczesnej premier Ewy Kopacz z prośbą o 500 zł, które miałoby być formą zastępczą zasiłku macierzyńskiego.  – Uznano, że nie należy mi się. „W ocenie wnioskodawczyni sytuacja, w której się znajduje, zapewne jest wyjątkowa, lecz jest to jedynie ocena subiektywna”, czytam w piśmie z kancelarii pani premier. Potraktowałam to jako zamknięcie tematu –  mówi „Faktowi” Sienkiewicz. Pismo nie było podpisane osobiście przez Ewę Kopacz, ale przez jednego z jej współpracowników.

MT/fakt24.pl