Moskwa reaguje na działania Stanów Zjednoczonych i NATO, które wzmacniają wschodnią flankę sojuszu. Szef komitetu obrony rosyjskiej Dumy Andriej Kartapołow oświadczył, że Rosja „nie pozostawi tej sytuacji bez odpowiedzi”.

Sojusz Północnoatlantycki opublikował dziś na swoich stronach internetowych komunikat na temat wzmocnienia sił w Europie Wschodniej w związku z agresywną polityką Rosji. Państwa sojusznicze wysyłają dodatkowe okręty i odrzutowce myśliwskie mające odstraszyć agresora.

- „Sojusznicy NATO stawiają siły w stan gotowości i wysyłają dodatkowe okręty i odrzutowce myśliwskie do rozmieszczenia w siłach NATO w Europie Wschodniej, wzmacniając odstraszanie i obronę sojuszniczą w sytuacji, gdy Rosja kontynuuje swoją militarną budowę na Ukrainie i wokół niej”

- poinformowało NATO.

Na komunikat zareagował już Kreml.

- „Widzimy informacje, które publikuje Sojusz Północnoatlantycki o zwiększeniu kontyngentu, ściąganiu sił i środków na flankę wschodnią. Wszystko to prowadzi do tego, że napięcie rośnie”

- oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Podkreślił, że eskalacja jest konsekwencją działań NATO i USA, nie Rosji. Stwierdził też, że działania Ukrainy wskazują na przygotowywanie się sił tego kraju do ofensywy w Donbasie.

- „Władze ukraińskie koncentrują ogromną ilość sił i środków na linii rozgraniczenia. Charakter tej koncentracji mówi o przygotowaniu do działań ofensywnych. Rzeczywiście, takie zagrożenie istnieje”

- cytuje Pieskowa agencja TASS.

Rzecznik Kremla odniósł się też do wystąpienia byłego szefa niemieckiej marynarki, który apelował o szacunek do Władimira Putina stwierdzając, że Ukraina nie odzyska Krymu.

- „To świadczy o tym, że nie wszystko jest stracone, są poważni, przygotowani ludzie, którzy oceniają rzeczywistość, próbując zrozumieć rzeczywistą sytuację”

- ocenił.

Z kolei szef komitetu obrony rosyjskiej Dumy Andriej Kartapołow odniósł się do doniesień dziennika „New York Times”, wedle których Stany Zjednoczone rozważają wysłanie dodatkowych kilku tysięcy żołnierzy na wschodnią flankę NATO.

- „Rosja nie pozostawi takich działań bez odpowiedzi i podejmie adekwatne kroki w ramach reakcji na zwiększenie zagrożenia”

- zagroził.

kak/PAP