Portal Fronda.pl: Wystawa Fundacji Pro po raz kolejna napotkała na trudności, tym razem w Błoniu. Co się wydarzyło?

Dawid Wachowiak, koordynator błońskiej komórki Fundacji Pro: Do burmistrza Błonia wysłaliśmy pismo z prośbą o zgodę na wystawę w dniach 15 maja – 15 czerwca. W dniu 8 maja otrzymałem telefonicznie informację od sekretarza burmistrza, pana Kubickiego o tym, że wystawa może się odbyć, nawet od zaraz. Z przyczyn organizacyjnych mogliśmy ją postawić dopiero wczoraj, czyli 13 maja. Pan Kubicki uprzedził mnie, że w chwili obecnej nie może wydać pozwolenia na piśmie, bo Fundacja PRO musiałaby ponieść koszty związane z tym, że wystawa będzie ustawiona w pasie jezdni. Zależało nam na bezpłatnej organizacji wystawy, więc niepotrzebne nam były dodatkowe pisma, skoro otrzymaliśmy od urzędnika ustną zgodę.

Co było dalej?

Wczoraj wieczorem ustawiliśmy wystawę, a dziś rano otrzymałem wiadomość z wydziału dróg i mostów, że jednak otrzymamy pisemną zgodę na ustawienie wystawy. Na piśmie widnieje jeszcze termin 15 maja – 15 czerwca, choć zgodę na postawienie wystawy mieliśmy już od 8 maja. Po dwóch godzinach nasza wystawa została jednak zdemontowana przez straż miejską i policję. Jest zabezpieczona, można ją odebrać w urzędzie miasta.

Dlaczego tak się stało?

Dziś wydział dróg i mostów poinformował mnie telefonicznie, że zgoda na wystawę zostaje cofnięta. Nie mamy więc pozwolenia na to, by zorganizować wystawę. Burmistrz miasta Zenon Reszka nie wyraża zgody na prezentację tematu aborcji w taki sposób. Oficjalne pismo mam otrzymać drogą mailową, na co czekam z niecierpliwością.

W taki sposób, to znaczy – jaki? Nie pierwszy raz wystawa antyaborcyjna napotyka na trudności – albo nie ma zgody na jej realizację, albo szybko po postawieniu zostaje aresztowana lub zniszczona przez wandali. Dlaczego tak się dzieje?

Jako obywatel Polski uważam, że wystawa jest dobrą metodą, by uświadomić ludzi, czym jest problem aborcji. W Polsce zabija się kilkaset dzieci rocznie. Miesięcznie organizujemy kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt wystaw antyaborcyjnych. Zwykle spotykają się one z aprobatą większości ludzi. Nie przeszkadzają im. Choć wiedzą, że to smutny obrazek, to jednak mają świadomość, że jest prawdziwy. Inaczej nie da się pokazać tego, czym jest aborcja. Zdjęcia nie są retuszowane, ani koloryzowane. One pokazują fakt samej aborcji. I być może dlatego te zdjęcia dla niektórych osób są takie niewygodne. Należy jednak zaznaczyć, że ci protestujący są zdecydowaną mniejszością. Ale to właśnie tych, którym wystawy się nie podobają, będzie słychać, bo to oni krzyczą. Tych, którzy popierają wystawę nie słychać. Do burmistrza w pierwszej kolejności zadzwoni ktoś, kogo ta wystawa oburza. I tak też stało się z naszą wystawą w Błoniu. W godzinach wieczornych zostało wykonanych kilkanaście telefonów do burmistrza, policji, straży miejskiej a nawet starosty powiatu warszawskiego zachodniego. Co więcej, największym zaangażowaniem w usunięcie wystawy "wykazał się" młody lekarz z Błonia i jego matka, również lekarz... Nie wiem, w imię czego...

Będzie Pan próbował zorganizować wystawę w innym miejscu?

Oczywiście. Będę próbował zorganizować wystawę w innym miejscu Błonia. Nie rezygnujemy. Mamy nadzieję, że w najbliższych dniach wystawa stanie ponownie.

Not. MaR