O badaniu przeprowadzonym przez NASA poinformował The Guardian. Badanie, które przewiduje kres istnienia cywilizacji z powodu rzekomego przeludnienia, zostało przez wielu ostro skrytykowane. „To powinno się czytać nie jak naukę, ale jak fikcję. Jak science fiction, by być dokładnym” – stwierdził Steven Mosher, przewodniczący Instytutu Badań nad Populacją (Population Research Institute), jak podaje portal LifeSiteNews.

Badanie NASA używa metod matematycznych, by sklasyfikować ludzi w dwóch grupach: elity (bogacze) i zwykli (biedni). Uznano, że elity konsumują zbyt wiele wszystkich produktów, co doprowadzi do „głodu pomiędzy ludźmi zwykłymi, który ostatecznie spowoduje upadek społeczeństwa”.

Uczeni wezwali do zmian w polityce równościowej i wzroście populacji. Nawet jeżeli badacze NASA mieliby rację co do zagrożeń, jakie niesie nadmierna konsumpcja ze strony najbogatszych, to co to ma wspólnego z próbami ograniczenia populacji? Wystarczyłoby, by wezwali bogate elity do oszczędności.

Zamiast tego lewicowi wrogowie życia dostali do rąk kolejny fałszywy argument, którym będą posługiwać się lobbując za cywilizacją śmierci. Ponadto krytycy badania wskazują, że nawet teza o nadmiernej konsumpcji jest bardzo teoretyczna i nie może być traktowana poważnie.

W dzisiejszym świecie łatwiej sobie wyobrazić, że cywilizacja upadnie nie z powodu wzrostu populacji, ale raczej jej skurczenia się w wyniku aborcji, eutanazji i wszechobecnego hedonizmu. A na to wszystko lekarstwem nie jest postulowanie dalszego ograniczania populacji, ale nauka Kościoła świętego.

Paweł Chmielewski