Jakie tradycyjne tematy goszczą w polskich domach na początku stycznia? Oczywiście narty i Wielka Orkiestra Światecznej pomocy. Oba te wątki w ostatnich dniach zgrabnie postanowił połączyć prezydent RP Andrzej Duda. 

Czemu narty? W mniejszym stopniu z uwagi na szusowanie po Tatrach (po ośmiu latach podwyżek VAT i grabienia pieniędzy z OFE nie każdego stać na zimowe wypady, ot, złoty wiek dla Polski), w większym stopniu z uwagi na tradycyjnie odbywający się na przełomie roku Turniej Czterech Skoczni. Niegdyś zachwycał nas Małysz, teraz Stoch, ale niedzielne obiady zimową porą wciąż są przez wielu zarezerwowane dla skoków narciarskich. Niestety tegoroczne zmagania w Ga-Pa, czy Bischofshofen nie przyniosły radości polskim kibicom, Stoch i skółka nie skaczą najlepiej od początku sezonu. Trochę kolorytu polskim nartom postanowił dodać jednak prezydent, włączając się przy okazji w drugą odwieczną polską (bardzo) świecką noworoczną tradycję, czyli finał WOŚP.

Zbiórka pieniędzy na sprzęt medyczny, "Światełko do nieba", aukcje, a także nieustanne polityczne spory i bitwy przeciwników i zwolenników szefa orkiestry Jerzego Owsiaka, dla jednych świętszego od papieża, dla innych bardziej plugawego niż Feliks Dzierżyński. Czymże byłyby styczniowe dni bez tego niekończącego się festiwalu politycznych awantur z akcją charytatywną w tle? Fakt faktem, że główny cel WOŚP zwlaszcza w ostatnich latach został bardzo przymglony przez niekończącą się bitwę ideologiczną, której punktem centralnym stał się sądowy proces między Owsiakiem i blogerem Piotrem Wielguckim bardziej znanym jako Matka Kurka. Dziś jak Polska długa i szeroka wszyscy rodacy podzieleni są na dwa obozy - tych którzy życzą Owsiakowi, by w piekle dostał tyle batów, ile złotówek odebrał chorym dzieciom i zabrał do własnej kieszeni oraz tych, którzy ostentacyjnie krzyczą, że będą wrzucać jeszcze więcej i przykleją sobie jeszcze więcej serduszek, by zamanifestować swoje wsparcie dla kochanego Jurka i pogardę dla faszystowskiego rządu PiS. 

Wszystko pięknie, wszystko ładnie. Ale gdzie w tym wszystkim akcja charytatywna? Gdzie prawdziwe niesienie pomocy potrzebującym? Gdzie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy? Termin ten istotnie już dawno został tak mocno nacechowany konotacją z politycznym sporem, że czerwień serduszka w charakterystycznym logo działa na wielu jak płachta na byka. 

Tym bardziej sensowne wydaje się działanie prezydenta Dudy, który ani nie wdawał się w sprzeczki z Owsiakiem, ani nie komentował wszelakich aspektów jego działalności, ani nie wspierał niektórych co bardziej radykalnych stanowisk politycznych, ale jednocześnie nie uprawiał fałszywej apologii Owsiaka jako osoby, tylko zrobił to, co jest rozwiązaniem tyleż salomonowym, co nakierowanym raczej na pierwotną istotę akcji niż osobę organizatora, a przy tym rozważnym i skutecznym politycznie. 

Duda bez wielkiego rozgłosu i szumu przekazał swoje narty z autografem na WOŚP. I co teraz? "Zdrajca i Judasz, będzie Owsiakowi dary składał!" - chcieliby krzyknąć niektórzy. "Obłudnik i kłamca! Tu niby narty, a zaraz poleci Jarkowi kota karmić!" - zahuczeliby inni. Faktem jednak jest, że zarówno jedne jak i drugie głosy wydają się bezsensowne i nikt nie będzie się im w tej sytuacji specjalnie przysłuchiwał. Duda zrobił bowiem to, co należało i nic więcej - wspomógł akcję charytatywną. Tyle. Co tu krytykować? 

Za ile zostaną wylicytowane narty? Ile z tej kwoty pójdzie na sprzęt medyczny, a ile na co innego? Nie wiem. Zapewne nie wie też tego Duda, ale tak jak każdy darczyńca WOŚP ma nadzieję, że na szczytny cel pójdzie jak najwięcej. Coroczny krzyk wokół tej akcji dochodzący ze wszystkich stron może wywoływać zmęczenie. Jak ktoś chce, niech daje, jak nie to nie. W końcu akcja jest bądź co bądź dobrowolna. A nieustanny szum wokół niej tylko irytuje. Tym lepiej, że prezydent nie dołożył do tego szumu swojego głosu, lecz po cichu przekazał narty na aukcję. 

daug/Fronda.pl