To bardzo dobra wiadomość. Polska musi pomagać Ukrainie w walce z terroryzem rosyjskim. Polska musi pokazać, że jest silnym podmiotem politycznym w Europie Środkowo-Wschodniej, gdyż to my możemy być fundamentem dla odrodzenia idei Międzymorza. 

Minister obrony Tomasz Siemoniak wczoraj powiedział: "Chcemy przygotować do stu instruktorów, żeby byli gotowi. Ilu ich fizycznie i w jakim czasie pojedzie, to będzie przedmiotem uzgodnień ze stroną ukraińską i potem szczegółowych decyzji ". I dodał: "Nie sądzę, żeby zdarzyła się sytuacja, że stu będzie na Ukrainie, te ośrodki nie są zapewne na to gotowe. Powołaliśmy wspólną (polsko-ukraińsko-litewską – red.) brygadę, pracujemy nad tym, żeby przygotować program szkolenia dla ukraińskich podoficerów, takie zapotrzebowanie Ukraina zgłosiła do NATO i pod auspicjami NATO taki program jest przygotowywany. Decyzja na ten temat ma zapaść w marcu".

Wicepremier podkreślił, że współpraca szkoleniowa z Ukrainą to nic nowego – powołanie wspólnej brygady uzgodniono w 2009 r., od ponad roku trwa program NATO współpracy z ukraińskimi uczelniami wojskowymi, dokąd jeżdżą polscy instruktorzy; na polskich uczelniach wojskowych kształci się obecnie 33 ukraińskich oficerów. Polscy żołnierze - obok przedstawicieli innych państw NATO – byli też we wrześniu na ćwiczeniach na Ukrainie. 

Oczywiście na wieść o tym, że Polska i Wielka Brytania wyślą swoich oficerów na Ukrainę wywołała protest w Moskwie. Jak informuje agencja Interfax ambasador Rosji przy NATO Aleksandr Gruszko ostrzegł, że wysłanie przez niektóre kraje instruktorów wojskowych na Ukrainę nie będzie sprzyjać realizacji porozumień mińskich i doprowadzi do zaostrzenia sytuacji. – Podejmowanie przez niektóre kraje działań mających na celu udzielenie pomocy wojskowej ewidentnie przeczy duchowi i zapisom mińskich porozumień zmierzających do przeniesienia sytuacji do nurtu długofalowego uregulowania politycznego i może tylko zagrozić jej dalszym zaostrzeniem – oznajmił.

mm/Polskie Radio/TVP Info