Szef programu Polski Himalaizm Zimowy, Janusz Majer poinformował dziś rano, że akcja ratunkowa po Tomasza Mackiewicza jest "niemożliwa". Oficjalne ogłoszenie tej decyzji odkładano z godziny na godzinę, mając nadzieję, że prognozy pogody nie sprawdzą się. 

"Niestety, warunki się pogarszają, wiatr na górze się wzmaga, jego prędkość dochodzi do 80 km na godzinę. Prognozy nie są optymistyczne, zapowiadane są na wieczór opady, a nawet burza śnieżna. W tej sytuacji akcja ratunkowa po Tomasza nie możliwa"-podkreślił Majer. Jak dodał, po zejściu do bazy Adam Bielecki i Denis Urubko, którym udało się późnym wieczorem uratować francuską himalaistkę, Elisabeth Revol, nie będą w stanie bez odpoczynku wspinać się ponownie. Co więcej, Francuzka, która wraz z Mackiewiczem zdobywała Nanga Parbat, miała powiedzieć, że "Tomek już nie kontaktował".

Majer wspomniał, że przed podjęciem ostatecznej decyzji o zaniechaniu akcji ratunkowej po Mackiewicza, sytuacja była dogłębnie analizował, m.in. z konsultantem medycznym narodowej wyprawy na K2, himalaistą Robertem Szymczakiem, pracującym w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym w Gdańsku.

"Akcja ratunkowa została już zakończona. Niestety nie udało nam się uratować Tomka. Zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy"-potwierdził Janusz Majer w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl. 

"Ratownicy wraz z Elizabeth są już w obozie na wysokości około 4850 metrów n.p.m. To jest to samo miejsce, gdzie wcześniej rozpoczęła się akcja ratunkowa. Helikopter wystartował już ze Skardu po nich. Z tego co wiem, Elisabeth ma odmrożone ręce i stopy. Ma trudności w poruszaniu rękoma. Dlatego poczekano do świtu i dopiero wtedy ją sprowadzono"-dodał alpinista.

 

 

yenn/sportowefakty.wp.pl, PAP, Fronda.pl