"Super Express" czasami opublikuje bardzo ciekawe artykuły. Tym razem opisuje resort najlepszego ministra Donalda Tuska, Michała Boniego. Chodzi o nagrody jakie resort ministerstwa administracji i cyfryzacji wypłacił swoim urzędnikom za miesiąc "ciężkiej" pracy. - Nagrody za IV kwartał pracy w resorcie cyfryzacji wyniosły w sumie 886 tysięcy złotych, ponadto część urzędników dostała w sumie 50 tysięcy złotych za realizację zadań związanych z przewodnictwem Polski w Radzie UE - donosi "Super Express", który dotarł do dokumentu potwierdzającego wypłaty.


Jak wiemy nowy resort Boniego powstał 18 listopada 2011 roku. Z tego wynika, że premie wypłacono zaledwie po kilku tygodniach pracy.

 


Ministerstwo Boniego tłumaczy się tym, że, "urzędnikom należały się nagrody za pracę w innych ministerstwach, jeszcze przed przyjściem do nowego resortu. To znaczy, że w nowym miejscu pracy dostali premie za pracę w starym miejscu" - podaje SE.

 

Gdzie w tym wszystkim polityka zaciskania pasu, tak mocno akcentowana przez naszego Premiera? Przyzwoitość wymaga by rząd w czasch kryzysu zachowywał się w sposób roztropny i oszczędny. Ale widać, że to nic dla niech nie znaczy. Po raz pierwszy w Polsce mamy do czynienie z tzw. dyktaturą rządzących. Nie liczą się z głosem protestu jaki słychać na ulicach, po prostu realizują dobro wspólne które sami sobie wymyślili. Kłania się w tym miejscu aktualność filozofii politycznej Machiavellego i Milla - rząd prowadzi po prostu politykę anty-demokratyczną. Na jak długo?

 

philo/SE