Istnieje cały szereg środków antykoncepcyjnych, bardziej lub mniej szkodliwych. Jednak najgorszą antykoncepcją jest ta, która zakorzeniła się w ludzkich umysłach.

Największym sukcesem szatana w ostatnim stuleciu było zakrzewienie w ludzkiej mentalności antykoncepcyjnego nastawienia do życia. Na przestrzeni tysiącleci dzieci były niekwestionowaną wartością, a niepłodność tragedią i nawet hańbą, dziś natomiast płaci się za ubezpłodnienie, a dzieci są traktowane jako zbyteczny ciężar. Wystarczy zastanowić się przez chwilę, co naprawdę znaczy wyrażenie „bezpieczny seks”. Normalnie powinno ono oznaczać seks, który nie niesie z sobą żadnego zagrożenia (czyli urzeczywistniający się w atmosferze wzajemnej miłości i zaufania, i otwartości na płodność). Tymczasem nam wszystkim to się kojarzy z „zabezpieczeniem się” przed dzieckiem, jak gdyby dziecko było jakimś wielkim zagrożeniem, przed którym trzeba chronić siebie i swoją rodzinę. Czy to jest normalne? Pamiętajmy, że powszechność nie oznacza normalności.

Kiedy Bóg stworzył człowieka, udzielił mu błogosławieństwa, obdarzając go płodnością, czyli zdolnością przekazywania życia: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,27-28). Czy Bóg stworzył dwóch mężczyzn lub dwie kobiety i powiedział im, by hodowali sobie następców z probówki? Czy Bóg obdarzył Adama i Ewę zestawem środków antykoncepcyjnych, by oszczędzić im problemów z wykarmieniem licznej rodziny? Widzimy przecież, że Bóg, stwarzając mężczyznę i niewiastę, miał na myśli coś więcej niż tylko uprawianie seksu i na pewno coś więcej niż seryjna produkcja istot ludzkich. Ostatecznie przecież sam mógł stworzyć cały tłum ludzi, jak to uczynił ze zwierzętami, ptakami, rybami i roślinami (zob. Rdz 1,11-25). Wyjątkowość człowieka polegała na tym, że poprzez dar płodności mężczyzna i kobieta mieli realizować wzajemną miłość i brać udział w stwórczym działaniu Boga. Bóg jak gdyby nie dokończył dzieła stworzenia, powierzając Adamowi i Ewie, by zrobili to wspólnie z Nim.

Zamiast tego co my robimy? Wystarczy popatrzeć na liczbę aborcji: w Unii Europejskiej w majestacie prawa aborcyjnego zginęło w ciągu ostatnich 10 lat ponad 13 mln dzieci. Jedna trzecia Polski… W Rosji oficjalnie mówi się o 4 mln aborcji rocznie; prawdziwa ich liczba może sięgać nawet 12 mln rocznie, podczas gdy rodzi się w tym kraju zaledwie 1,7 mln dzieci. Czy tak wyglądał plan Boży i zadanie, jakie otrzymał człowiek: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną”?

Musimy jednak wiedzieć, że zabójstwa dzieci w łonie matek są bezpośrednim skutkiem mentalności antykoncepcyjnej. Świadczą o tym twarde dane liczbowe: np. w latach 1997-2007 w Hiszpanii liczba kobiet stosujących antykoncepcję wzrosła z 49,1% do 79,9%. Moglibyśmy się spodziewać, zwłaszcza w świetle propagandy medialnej, że liczba aborcji gwałtownie spadła, gdyż dwa razy więcej kobiet zaczęło się „zabezpieczać”. Jednak liczba aborcji wzrosła, i to również dwukrotnie: z 5,52 do 11,49 aborcji na 1000 kobiet.

Nie dziwi to nikogo, kto śledził nauczanie błogosławionego Jana Pawła II i przejmował się nim. W encyklice Evangelium vitae papież pisał: „Twierdzi się często, że antykoncepcja, jeśli jest bezpieczna i dostępna dla wszystkich, stanowi najskuteczniejszy środek przeciw aborcji. (...) Być może wielu ludzi rzeczywiście stosuje środki antykoncepcyjne po to, aby nie narażać się później na pokusę aborcji. Jednakże antywartości wszczepione w «mentalność antykoncepcyjną», która jest czymś zupełnie odmiennym od odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa, przeżywanego w poszanowaniu pełnej prawdy aktu małżeńskiego – sprawiają, że ta właśnie pokusa staje się jeszcze silniejsza, jeżeli dojdzie do poczęcia «nie chcianego» życia. W istocie, kultura proaborcyjna jest najbardziej rozpowszechniona właśnie w środowiskach, które odrzucają nauczanie Kościoła o antykoncepcji. Z pewnością antykoncepcja i przerywanie ciąży, z moralnego punktu widzenia, to dwa zasadniczo różne rodzaje zła: jedno jest sprzeczne z pełną prawdą aktu płciowego jako właściwego wyrazu miłości małżeńskiej, drugie niszczy życie ludzkiej istoty; pierwsze sprzeciwia się cnocie czystości małżeńskiej, drugie zaś jest sprzeczne z cnotą sprawiedliwości i bezpośrednio łamie Boże przykazanie «nie zabijaj».

Mimo tej odmiennej natury i ciężaru moralnego pozostają one bardzo często w ścisłym związku, niczym owoce jednej rośliny. To prawda, że nie brak przypadków, w których człowiek ucieka się do antykoncepcji lub nawet do aborcji pod wpływem licznych trudności egzystencjalnych, które jednak nikogo nie zwalniają z obowiązku pełnego zachowywania prawa Bożego. W bardzo wielu przypadkach korzenie tych praktyk tkwią w hedonistycznej i nieodpowiedzialnej postawie wobec życia płciowego i oparte są na egoistycznej koncepcji wolności, która widzi w prokreacji przeszkodę dla pełnego rozwoju osobowości człowieka. Życie, które może się począć ze współżycia mężczyzny i kobiety, staje się zatem wrogiem, którego trzeba bezwzględnie unikać, a przerwanie ciąży jest jedyną możliwością w przypadku niepowodzenia antykoncepcji.

Niestety, ścisła więź łącząca na płaszczyźnie mentalności praktykę antykoncepcji z przerywaniem ciąży staje się coraz bardziej oczywista, czego wysoce niepokojącym dowodem jest produkcja środków chemicznych, wkładek wewnątrzmacicznych oraz szczepionek, które są równie łatwo dostępne jak środki antykoncepcyjne, ale w rzeczywistości doprowadzają do przerwania ciąży w najwcześniejszych stadiach rozwoju życia nowej istoty ludzkiej” (EV, 13).

Niewątpliwie, mentalność sprzeciwiająca się poczęciu życia jest „znakiem odrzucenia przez człowieka miłości Boga” (Familiaris consortio, 6). Kiedy odrzucamy miłość Boga, popełniamy grzech – bo czym jest grzech, jak nie odwróceniem się od Boga? „Rodzi się w ten sposób jakaś mentalność przeciwna życiu (anti-life mentality)” (FC, 30), która prowadzi nas prostą drogą do złamania przykazań Bożych i do śmierci wiecznej. I nie chodzi tutaj o to, czy stosujemy chemiczne środki antykoncepcyjne, czy mechaniczne; czy zabijamy dziecko środkami żrącymi, czy też rozdzierając jego bezbronne ciałko na kawałki narzędziami chirurgicznymi. Za każdym razem nasz grzech poprzedzony jest odstępstwem od miłości Boga, wiarą w odwieczne zwodnicze kłamstwo szatana-kusiciela: „czy rzeczywiście Bóg powiedział...” (Rdz 3,1). Jak tylko przestajemy patrzeć na Boga, Dawcę życia i Źródło prawdziwej miłości, natychmiast zakrada się w nasze serce mentalność antykoncepcyjna, przeciwna życiu.

Niestety, dzieje się to również w małżeństwach, które stosują metody naturalne rozpoznawania płodności. Niektórzy bowiem traktują je jako „ekologiczną antykoncepcję” i używają wyłącznie w celu unikania poczęcia. Jednak prawda jest taka, że metody naturalne są jedynie narzędziem, dzięki któremu może i powinna rozwijać się prawdziwa miłość małżeńska, oparta na miłości Boga Stwórcy, Dawcy życia. Dzięki wiedzy i obserwacjom małżonkowie mogą podejmować odpowiedzialne działania, w oparciu o wzajemną miłość, którą pragną się dzielić z dziećmi – istotami ludzkimi, powoływanymi przez nich do życia we współpracy z Bogiem Stwórcą. Z miłości i dla miłości Bóg stworzył człowieka i pielęgnując w sobie „obraz Boga”, człowiek powinien postępować tak samo: obdarzać życiem swoje dzieci w miłosnym akcie wzajemnego oddania się małżonków, by i dzieci mogły doświadczyć pełni miłości rodziców oraz Boga.

Błogosławiony Jan Paweł II uczy: „Rodzina jest powołana, aby spełniać swoje zadania w ciągu całego życia swoich członków, od narodzin do śmierci. Jest prawdziwym sanktuarium życia (…), miejscem, w którym życie, dar Boga, może w sposób właściwy być przyjęte i chronione przed licznymi atakami” (EV, 91). Nie miejscem, gdzie zabija się dziecko lub unika poczęcia, metodami sztucznymi lub ekologicznymi. Rodzina jest miejscem, gdzie życie się pojawia dzięki miłości Boga do człowieka – mężczyzny i kobiety, stanowiących „jedno ciało” (Rdz 2,24).

Oczyśćmy więc nasze umysły od myślenia przeciwnego zamysłom Boga, negującego Jego miłość i Jego wspaniały dar płodności. „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,2).

Mirosław Rucki

lang 1

Miłujcie się! 3/2011