Bojownicy Państwa Islamskiego walczą naćpani - informują brytyjskie i amerykańskie media. Jak wynika z informacji "The Washington Post", "The Guardiana" czy "CNN", dżihadyści nieustannie posiłkują się narkotykiem zwanym kaptagon (ang. Captagon).

To środek, który jest szeroko rozpowszechniony na Bliskim Wschodzie, a niemal nieznany poza nim. Jego działanie przypomina działanie amfetaminy, z tym, że jest silniejsze. Kaptagon wywołuje halucynacje i dodaje bojownikom szalonej odwagi. Nie troszczą się o to, czy zginą, czy przeżyją. O sprawie opowiadał w CNN 19-letni bojownik Kareem, który trafił do kurdyjskiej niewoli. Przyznał, że kierownictwo dżihadystów faszeruje swoich żołnierzy właśnie kaptagonem.

Informacje te potwierdził amerykański wywiad, przyznając, że część dżihadystów wykorzystuje kaptagon, by skuteczniej walczyć. Jak wyjaśnia psychiatra dr Robert Kiesling z Waszyngtonu, po użyciu kaptagonu można bardzo długo nie spać. Środek "daje wrażenie dobrego samopoczucia i euforii. Myśli się, że jest się niezwyciężonym i że nic nie może nam zaszkodzić" - stwierdził lekarz.

Wiadomo, że narkotyki swoim żołnierzom podawała już Al-Kaida w Iraku. Dzięki nim dżihadyści nie reagowali na ból, jaki zadawały im - na przykład - pociski. Na polu bitwy nie bali się śmierci.

Państwo Islamskie nie tylko podaje kaptagon swoim bojownikom, ale zarządza też handlem tym środkiem, czerpiąc stąd duże zyski.
Powstaje wątpliwość, czy gorliwi dżihadyści mogą zażywać narkotyki, co zdaje się być sprzeczne z prawem koranicznym. Jak mówią eksperci, łatwo to jednak wytłumaczyć: narkotyk jest im potrzebny do prowadzenia "świętej" wojny", a dla tego celu wszystko jest dozwolone. Przecież nie ma nic większego, niż zabijać dla Allaha!

Czy narkotyków używają także zamachowcy samobójcy, którzy wysadzają się na Zachodzie, by zabijać "niewiernych" i "krzyżowców"? Nie ma na to dowodów, ale biorąc pod uwagę praktykę rozpowszechnioną w szeregach ISIS na Bliskim Wschodzie, jest to bardzo prawdopodobne. 

kad