Kampania propagandowa na rzec najbliższej manifestacji nabiera nieprawdopodobnego rozpędu. Niestety w bardzo dużym stopniu za sprawą mediów… prawicowych. Nie, one oczywiście nie zachęcają wprost do udziału w paradzie dewiantów politycznych i wszelkich innych. Ale informują o niej na wszelkie możliwe sposoby. Owszem: szydzą, wykpiwają, rozważają, oburzają się, ale co by nie robili to przede wszystkim – informują. Podają datę i miejsce, robią wielki szum wobec tej hucpy, przez co również normalni ludzie odnoszą już dziś wrażenie, że niebawem odbędzie się coś bardzo ważnego. A wtedy zapewne niejeden mniej zorientowany – a takich niemało! - pomyśli: acha, coś w tym musi być, skoro tak się na to rzucają, może jednak warto tam się wybrać, sprawdzić co i jak. Sprawa wymaga natomiast nie obśmiania, ale solidnego, sądowego oskarżenia.  

Prym w może mimowolnej (?) propagandzie wiedzie tu niestety odnawiana telewizja publiczna, która w Wiadomościach zawierających zaledwie ok. dziesięciu informacji z kraju i ze świata, dosłownie codziennie znajduje czas i miejsce dla kodziarzy, dla kompletnego nieuka Petru, dla półinteligentów platformersów czy dla pseudoargumentów lewactwa. Rzeczona manifestacja wybija się w informacjach TVP od paru dni na czoło. A wyobrażam sobie co to dopiero za relacja będzie wieczorem już po ulicznej hucpie! Ile komentarzy, opinii, rozważań… Nawet jeśli w większości negatywnych, to nie przeczy to faktowi, że robi się z igły widły. W tak żałosny sposób pojmowana jest misja telewizji publicznej, która nie może wyrwać się ani z żelaznego kręgu polityków - i to wyłącznie funkcjonujących w Warszawie - jak i w ogóle nie jest zdolna do zobaczenia kraju oczami regionów, a nie tylko stolicy. Nawet przepowiadacz pogodowy Kret już od paru dni na czas manifestacyjnej blagi wieszczy słońce, łagodne ciepło, po prostu atmosferyczną rozkosz. Tak jak na manifestację w rocznicę smoleńską 10 kwietnia przepowiadał cały czas intensywny deszcz – nie ziściło się.  

Tymczasem trzeba mówić wprost: ten, kto udaje się na manifestację zdrajców, sam do nich doszlusowuje! Ten, kto przyjedzie do stolicy manifestować ramię w ramię z ludźmi opluwającymi polską suwerenność, i to notorycznie, wzywającymi posiłków z zagranicy, plujących na patriotów, skarżących się u Niemców – na Polaków, ten sam prosi się o miano zdrajcy. To trzeba wyraźnie uświadamiać. I takich ludzi trzeba będzie 7 maja dokładnie - zinwentaryzować. Sfilmować, zarejestrować, bo to wszystko są działania ignorujące prawo. Oczywiście nie manifestacja jako taka, ale jej powody, jej treści i jej cele. Po zinwentaryzowaniu należy postawić w końcu przed sądem na początek przynajmniej prowodyrów. Inni może w międzyczasie się opamiętają. Bo na ich działania są wyraźne paragrafy! Te paragrafy Kodeksu Karnego czekają. A ponieważ władza - zachowująca się jak z lekka przestraszona, a na pewno zaskoczona - nie korzysta z tych paragrafów, bezkarność się nasila i to gwałtownie. Bezkarność zaś nigdy nie kończy się dobrze dla nikogo.

Żeby nie być gołosłownym. Art. 127, paragraf 1 Kodeksu Karnego ( w Rozdziale XVII „Przestępstwa przeciwko rzeczypospolitej Polskiej”): „Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.” Czyż wzywanie na pomoc sił z zagranicy, nie ma na celu pozbawienia w mniejszym lub większym stopniu niepodległości? Czyż nie próbuje się obalić ład ustrojowy już nie tylko za pomocą Trybunału Konstytucyjnego, ale poprzez permanentne usiłowanie zanegowania legalnego zwycięstwa wyborczego PiS-u? Ta negacja stała się wszechobecna i jest przedmiotem skarg również u zagranicznych polityków. Jest zaś na to solidny artykuł KK.

Ten przepis KK dotyczy zresztą nie tylko przestępstwa już popełnionego. Paragraf 2 tego samego artykułu stanowi: „Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.” A więc same przygotowania są już surowo karalne! Po wymiarach kar widać więc jak ustawodawca wysoko szacował stopień zagrożenia omawianego tu przestępstwa. Obecna władza niestety nie działa w duchu ustawodawcy, lekceważy przekroczenia prawa w tym zakresie, a w rzeczywistości sądy powinny być już zarzucone sprawami z art. 127, par. 1 i 2 KK.

Już słyszę te głosy: ale co my za sądy mamy! Po co się trudzić, przecież one nigdy nikogo z dawnego układu nie skarzą! Może tak, a może nie. Sędziowie są różni, różnią się także politycznie. No i chyba, na miły Bóg!, nie wszyscy są stronniczy. Chyba i wśród sędziów znajdą się zwolennicy polskiej suwerenności. A poza tym nie chodzi tylko o sam wyroki i o zachowania sędziów, ale o fakt postawienia kogoś w stan oskarżenia i następnie przeprowadzenia procesów. Niechże w końcu tłumaczą się sprawcy, nie ofiary! 

A paragrafów stosownych dla zdrajców jest więcej. Oto art. 129: „Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, 

podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.” Jak określić na przykład postępowanie posła i szefa parlamentarnej partii Grzegorza Schetyny, gdy nadawał na legalnie ukonstytuowany rząd polski na salonach niemieckiej kanclerz Angeli Merkel? On z tego czynu powinien tłumaczyć się przed sądem, a nie chwalić się nim przed mediami (niemieckimi!) w Polsce.  

Iluż to – od dawna – podpada pod art. 133: „Kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.” Dołóżmy do tego art. 137 par. 1: „Kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.” Taki Wojewódzki powinien jak nic odsiedzieć rok za program z wsadzeniem polskiej flagi w łajno, a niejeden by się pohamował w lżeniu naszych symboli nie mówiąc o świętościach. 

A mało to znajdzie się delikwentów podpadających pod art. 135 par. 2: „Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”? Paragrafy są. Kiedy zostaną zastosowane? To pytanie zadają sobie już miliony Polaków, w tym wyborcy obecnej władzy.

Leszek Sosnowski

Autor jest wydawcą miesięcznika "Wpis" oraz prezesem wydwnictwa Biały Kruk.