Tradycja
To nowość. Boston jest miastem w którym tradycyjnie było wielu emigrantów irlandzkich i włoskich i przez ich obecność, pewne obyczajowe i religijne sprawy były dotychczas oczywiste. Jeden z kapłanów wyrzuconych z miejsca zamachu zauważa, że w przeszłości ksiądz w wypadku zagrożenia mógł dostać się wszędzie. "To się zmieniło", powiedział. "Księża nie są już uważani za służby ratownicze."

Głodnych nakarmić

Skoro nie można było zapewnić pomocy duchowej tym, których życie było bezpośrednio zagrożone, kapłani w Bostonie wycofali się do pobliskiego kościoła, w którym odprawili nabożeństwo za umierających i zorganizowali darmowe stoisko z napojami i jedzeniem dla poszkodowanych, którym udało się tam dotrzeć. Czy niewierzącym obecnie trudno jest pojąć czego wierzący oczekują od Kościoła? To jest istotne dla nas i dotychczas było oczywiste, w zlaicyzowanej rzeczywistości przestaje być mile widziane. W prawdzie karmienie głodnych i pojenie spragnionych i modlitwa z pewnej odległości, to też coś, niemniej …

Szkoda
Niemniej społeczność katolicka w Ameryce żałuje, iż ​​Martin Richard, 8-letni chłopiec, który zmarł na Boylston Street, był katolikiem, który otrzymał pierwszą komunię w zeszłym roku. Martin leżał umierający, a księża byli tylko metrów dalej, poza policyjną taśmą, nie mogąc się z nim pomodlić …

WTC

Portal catholicculture.org zauważa, że funkcjonariusze policji w Bostonie wykazali się są wyjątkową niechęcią wobec kapłanów. W dniu 11 września 2001 roku na obszarach postoju w pobliżu World Trade Cente, kilku księży katolickich dało rozgrzeszenie strażakom, którzy szli na niemal pewną śmierć do uszkodzonych wieżowców, udzielali też sakramentów i posługi rozmowy duchowej innym potrzebującym. W Bostonie było inaczej.

MP/catholicculture.org