Fronda.pl: Ministerstwo Obrony Narodowej analizuje zakup 96 używanych myśliwców amerykańskich F-16, których modernizacja miałaby odbyć się w Polsce. Myśli Pan, że to dobry pomysł?

Gen. Roman Polko: Jak na państwo tej wielkości co Polska, nasze 48 myśliwców F-16 to oczywiście trochę mało. Dlatego zakupy dodatkowych samolotów powinny być rozpatrywane. Z pewnością mamy już pewne doświadczenia związane z uzbrojeniem i przystosowaniem do współdziałania w ramach sił NATO. W tej chwili chyba niespecjalnie mamy też wyjście, by kupować inne typy samolotów niż F-16. Wchodzi tu w grę kwestia infrastruktury logistycznej, która będzie zdolna te samoloty obsługiwać. Zasadnicze pytanie jest jednak takie, co obecnie jest naszym priorytetem w zakresie budowania zdolności obronnych i jakie programy jesteśmy w stanie realizować. Wszystkich programów jednocześnie nie zrealizujemy. Nie da się w tym samym czasie zmodernizować właściwie zrujnowanej marynarki wojennej, obudować obronę powietrzną i dodatkowo zająć się budową Obrony Terytorialnej. Jestem oczywiście zwolennikiem każdego z tych działań, tylko moje pytanie brzmi jak to się wszystko zbilansuje?

F-16 nie są najnowszymi samolotami, ale czy byłaby to dobra odpowiedź na zagrożenie ze strony Rosji?

Z pewnością F-16 to samoloty takiej klasy, o których jednak trudno mówić, że jest przestarzała, czy że nie odpowiada współczesnym wyzwaniom. Nie jesteśmy oczywiście w stanie sami przeciwstawić się Rosji, gdyby to państwo chciało skierować cały swój potencjał zbrojny przeciwko Polsce. Jednak budowanie zdolności obronnych, które pozwolą nam skutecznie działać w przypadku konfliktu lokalnego, czy przetrwać jakieś pierwsze, potencjalne uderzenie przeciwnika jest bardzo ważne. Dzisiaj przestrzeni walki z potencjalnym przeciwnikiem jest wiele. Jest to przestrzeń powietrzna, ale też cyberprzestrzeń i żadna nie może być zaniedbana. Stąd ważna jest strategia zrównoważonego rozwoju i dobrego współdziałania poszczególnych komponentów sił zbrojnych. Tylko wtedy walka z potencjalnym przeciwnikiem może być skuteczna. Dlatego zarówno walka w cyberprzestrzeni, obrona terytorialna, wojska specjalne, jak też jednostki regularne są bardzo potrzebne. We współczesnym konflikcie zbrojnym rzecz polega właśnie na istnieniu grup zadaniowych, potrafiących współpracować ze sobą w poszczególnych obszarach.

Jeden F-16 według szacunków miałby kosztować około 100 milionów złotych. To korzystna cena za taki sprzęt?

Tak naprawdę diabeł tkwi w szczegółach. Kiedyś, gdy wybieraliśmy F-16, a wcześniej kupiliśmy amerykańskie korwety, to brytyjski attaché powiedział dość złośliwie, żebyśmy sprawdzili czy F-16 mają skrzydła. Okazało się bowiem, że korwety Kościuszko i Pułaski zostały dość mocno ogołocone ze sprzętu, który na nich powinien się znajdować. Podobnie w przypadku F-16, w zależności od modelu jaki mielibyśmy kupić, potrzebna będzie wnikliwa analiza kosztów. Wszystko po to, by nie okazało się potem, że kupujemy samoloty, których resurs i tak się kończy, a których warto się pozbyć, bo długo już nie będą latały, a koszty utylizacji będzie ponosiła Polska.

Pomijając już sprawę potencjalnego zakupu F-16, czy zakup samolotów myśliwskich i tak jest w Polsce konieczny?

W mojej ocenie zakup jest konieczny. Kraj taki jak Polska, znajdujący się na wschodniej flance NATO musi posiadać własne zdolności działania w wymiarze powietrznym, ale także możliwości wsparcia naszych sojuszników. Jeżeli w taki sposób będziemy myśleć o kolektywnej obronie, to dzięki temu możemy też skutecznie oczekiwać wsparcia naszych partnerów, którym i my będziemy w stanie pomóc.

Dziękujemy za rozmowę.