O bojkocie mistrzostw świata w 2018 roku mówi się już od dawna. Wcześniej głównym argumentem była polityka zagraniczna Rosji i jej działania na Ukrainie. Po zatrzymaniach czołowych działaczy FIFA w związku z korupcją, głosy "za" nasiliły się.

Początkowo środowisko piłkarskie i polityczne, nie tylko w Europie, chciało "pokojowego" rozwiązania sprawy i nawoływało po prostu do odebrania Rosji prawa organizacji turnieju.

Prezydent FIFA Joseph Blatter o takim rozwiązaniu nie chce jednak słyszeć. - Puchar Świata w 2018 roku odbędzie się w Rosji - to rzecz pewna. Oni tam ciężko pracują, a bojkot Pucharu Świata czy jakiejkolwiek innej imprezy sportowej nigdy nie wchodził w grę. Mundial pozwoli ustabilizować tę część Europy - przekonywał Blatter jeszcze w marcu.

Kiedy więc Szwajcar został w piątek wybrany na kolejną kadencję i mówił, że "FIFA potrzebuje ewolucji, a nie rewolucji" stało się jasne, że tej organizacji nie w smak teraz są zmiany gospodarzy.

"Po dobroci" się nie udało, więc odezwały się głosy zachęcające do bojkotu. Tym bardziej, że śledztwo przeciwko FIFA wszczęte przez organy ścigania w USA dotyczy m.in. nieprawidłowości przy przyznaniu organizacji imprezy Rosji i Katarowi (w 2022 roku).

We wtorek "Sueddeutsche Zeitung", a więc największa niemiecka gazeta opiniotwórcza zachęca federacjom niemieckiej i angielskiej do "pogrożenia palcem" FIFA.

Światowa federacja na pewno na takie ostrzeżenie nie będzie mogła pozostać głucha. Aby zorientować się ile Europa znaczy dla mundialu wystarczy spojrzeć na suche liczby i fakty. Nie bez przyczyny to Stary Kontynent jest najliczniej obsadzony na mistrzostwach świata. W Rosji dla Europy przewidziano 14 miejsc na 32 dostępne. To prawie połowa.

Na 20 turniejów, 11 zakończyło się triumfem Europejczyków, pozostałe wygrane należą do przedstawicieli Ameryki Południowej. Gdyby z udziału w turnieju za 3 lata zrezygnowały europejskie federacje, mielibyśmy do czynienia z "Copa America (mistrzostwa Ameryki Południowej) plus". A to naraziłoby FIFA na ogromne straty finansowe.

Idea sportu, ideą sportu, ale wiadomo, że mistrzostwa świata to dla FIFA ogromny biznes. Mundial to kura znosząca złote jajka. Jednak tylko w przypadku, gdy uczestniczy w nim Europa.

W innym razie impreza straci zainteresowanie kibiców, mediów i sponsorów, a to wszystko wiąże się z gigantycznymi stratami jeśli chodzi o wpływy z turnieju.

"Byłoby jak najbardziej słuszne, gdyby przedstawiciele Europy uchwalili "zamiar zbojkotowania" mistrzostw świata w Rosji, połączony z jasnymi postulatami pod adresem Rosji i FIFA. Od zamiaru do bojkotu prowadzi "daleka droga", ale w ten sposób można by wywrzeć wreszcie presję wspierającą reformy. "Kto wyklucza bojkot, ten przekreśla szanse na współkształtowanie (rzeczywistości)" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".

Komentator przytacza powtarzaną szczególnie często przez działaczy sportowych opinię, że "bojkot nic nie daje", i pyta - "Skąd mamy wiedzieć, że ta opinia jest prawdziwa, jeżeli od początku kategorycznie wykluczamy bojkot?"

bjad/polskie radio