"Gazeta Wyborcza" po wejściu w życie ustawy dezubekizacyjnej rozpaczała nad  emerytowanymi funkcjonariuszami komunistycznej bezpieki, dziś- nad osobami figurującymi w tzw. rejestrze pedofilów. 

Decyzją Ministerstwa Sprawiedliwości od 1 stycznia publicznie dostępna w internecie jest lista najgroźniejszych przestępców seksualnych i pedofilów. Niedawno ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka na antenie TOK FM przekonywał, że rejestr pedofilów nie pomoże uratować żadnego dziecka, a jedynie zadziała jak "pręgierz XXI wieku". "Wyborcza" w długim tekście na temat rejestru przytoczyła m.in. wspomnianą wypowiedź Kładocznego. Już sam tytuł artykułu głosi "W tym kraju życia mieć nie będziesz". Skutki rejestru pedofilów". 

Ale to jeszcze nic. Autor ubolewa, że nie ma tam księży skazanych za pedofilię, że pracownik jednego z małopolskich domów kultury, którego w rejestrze znaleźli rodzice dzieci prowadzących zajęcia nie był pedofilem, ale "tylko" gwałcicielem, a przestępstwo popełnił ćwierć wieku temu, a w dodatku... W artykule znalazła się dość dziwna sugestia. 

"Przejawem wyjątkowo złej woli jest sugestia „Gazety Wyborczej”, że gwałty na dzieciach nie są pedofilią"- pisze Ministerstwo Sprawiedliwości w komunikacie opublikowanym w związku z artykułem w "GW". 

Jak wskazał resort, „rażącym kłamstwem jest podana przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej” informacja, że w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym nie ma pedofilów. W części publicznej Rejestru są m.in. sprawcy gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia i gwałtów popełnionych ze szczególnym okrucieństwem"- podkreślono w komunikacie.

W oświadczeniu ministerstwo wyjaśnia również, że w rejestrze znaleźli się wszyscy skazani, których precyzyjnie wskazała ustawa z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym. W odpowiedzi na zarzuty, że w rejestrze nie ma księży, MS odpowiada, że profesja sprawcy nie ma znaczenia, nie ma również "wpływu na umieszczenie czy wykreślenie kogokolwiek z Rejestru”. 

Zaskakujące jest to, że ktokolwiek ubolewa, że osoby znajdujące się w rejestrze "nie będą miały życia" oraz próbuje zdyskredytować sam pomysł.

yenn/wyborcza.pl, TVP Info, Fronda.pl