Argumentacja lewicy i feministek na sprzeciw katolików wobec antykoncepcji zwykle sprowadza się do zarzucania tym drugim zaściankowości czy umysłowego średniowiecza. Kiedy katoliccy działacze albo duchowni (pomijając już koronny argument, że antykoncepcja radykalnie uderza w godność kobiety i niszczy intymną relację w małżeństwie) zwracają uwagę na wielkie spustoszenie hormonalne, jakie pigułka wyrządza w organizmie kobiety, mogą usłyszeć wyłącznie szyderczy śmiech. I jeszcze zapewnienia, że tabletki właściwie w ogóle nie szkodzą zdrowiu kobiety, a wręcz przeciwnie – poprawiają cerę, włosy, paznokcie, nawet chronią przed rakiem.

Nie ma sensu przekonywanie, że to wszystko bujda na resorach, bo i tak lewicowo-feministyczni wyznawcy pigułki nie uwierzą. Choćby dlatego, że uznają to biadolenie kato-oszołomów, którzy jak ognia boją się tabletki.

Dlatego tym bardziej warto pochylić się nad badaniami naukowców z Florida State University, cytowanymi obszernie przez Dorotę Romanowską w najnowszym numerze „Neewsweeka”. Okazuje się bowiem, że pigułka antykoncepcyjna bardzo silnie wpływa na to, jak kobiety postrzegają partnerów. I niestety, wcale nie jest to zmiana na lepsze.

Panie, stosujące antykoncepcję hormonalną… przestają mieć ochotę na seks! Pigułka, która miała je wyzwolić i uczynić wulkanami seksu sprawiła, że zamiast myśleć o erotycznych igraszkach ze swoim partnerem, szukają raczej ciepła i opiekuńczości.

Z kolei, z badań dr. Craiga Robertsa z Wielkiej Brytanii wynika, że kobiety stosujące antykoncepcję hormonalną są mniej zadowolone ze współżycia. Wprawdzie, wysoko oceniają one inne aspekty związku, ale… „Jeśli kobieta postanowi zajść w ciążę i zerwie z pigułkami, to z partnerem raczej też powinna zerwać”. Wszystko dlatego, że antykoncepcja radykalnie zmienia sposób postrzegania partnera.

Nie ma co się oszukiwać, że pigułka ubezpładniająca na dłuższy czas kobietę jest dla niej czymś naturalnym i korzystnym. Badania, na której powołuje się „Newsweek” potwierdzają bowiem prawdę starą, jak świat – kobietą atrakcyjną dla mężczyzny jest kobieta… płodna! Podświadomie dobieramy się w pary tak, aby potencjalnie zmaksymalizować szasnę spłodzenia potomstwa. I tych prostych prawd nie są w stanie zmienić opowiastki feministyczno-lewicowych cioteczek…

aPo