Dotychczas papieże zdobywali się na gesty ekumeniczne w stronę narodu żydowskiego. Pamiętna była modlitwa św. Jana Pawła II przy Ścianie Płaczu podczas jego milenijnej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Ściana Płaczu to najświętsze miejsce dla Żydów, według tradycji – jedyna pozostałość po zburzonej Świątynii Jerozolimskiej. Przy Ścianie Płaczu modlił się także papież Franciszek, wkładając weń treść modlitwy „Ojcze nasz”. Jednak wcześniej w drodze z Betlejem zatrzymał się także przy murze oddzielającym Autonomię Palestyńską od reszty Izraela.

Przez wielu krytyków, także w środowiskach żydowskich, mur oddzielający dwa narody przypomina do złudzenia ten znany z gett w czasie II wojny światowej. Jest on symbolem podzialu i cierpienia obecnego w Ziemi Świętej. Modlitwa przy murze była więc gestem w stronę Arabów, dążących do ustanowienia odrębnego państwa Palestyńskiego. Papież nie ograniczył się zatem wyłącznie do pojednawczych gestów wobec Izraelczyków, ale modlił się o pokój, który powinien być udziałem obu stron. Tymczasem wciąż nie udaje się osiągnąć porozumienia pokojowego pomiędzy obydwoma zwaśnionymi stronami.

Mur bezpieczeństwa to w swoim założeniu nowoczesna fortyfikacja mająca chronić obywateli izraelskich przed atakami terrorystycznymi ze strony mieszkańców Zachodniego Brzegu Jordanu. Jego budowa, mimo wielu kontrowersji, rozpoczęła się w 2002 r. Według założeń, budowla ma mieć blisko 800 km długości i została umiejscowiona wzdłuż linii demarkacyjnej z 1949 r. Fragmenty muru istnieją także w Jerozolimie oraz w południowej części kraju – wokół północnego i zachodniego Betlejem, zamieszkałego przez mniejszość arabską. Jakkolwiek generalnie spadła liczba zamachów, mur jest dużym utrudnieniem w poruszaniu się dla Palestyńczyków, którzy muszą nieustannie znosić poniżenia i szykany ze strony izraelskich wojskowych. 

Tomasz Teluk