W nadesłanym do redakcji „Gościa Niedzielnego” świadectwie kapłan opowiada o swojej strasznej chorobie – uzależnieniu od seksu. Jego cierpienie zaczęło się jeszcze w dzieciństwie, kiedy jako pięcioletni chłopiec poczuł ogromne podniecenie, dotykając miękkiego kaftanika malutkiego dziecka.

Kiedy poszedłem do szkoły podstawowej, szybko poczułem przymus kompulsywnego dotykania koleżanki” - wyjawia duchowny. „Tu też chodziło o jej miękkie bluzki. Nie potrafiłem tego powstrzymać, choć byłem nawet za to ukarany przez wychowawczynię. Potem nie wystarczył już zwykły dotyk. Pojawiły się fantazje, chęć pocałunku i chęć dotykania jej części intymnych” - wspomina. 

W świadectwie pisze, że jego seksoholizm w pełni powrócił po wstąpieniu do seminarium duchownego. „Wrócił fetyszyzm. Zacząłem dotykać kolegów, którzy mieli miękkie ciuchy (szczególnie jednego). Znów wróciły wyrzuty sumienia. Tutaj też odkryłem masturbację (...). Na trzecim roku, po rozmowie z ojcem duchownym, zaprzestałem masturbacji, chociaż tak naprawdę robiłem to nadal, tylko nie doprowadzałem się do orgazmu. Taki stosunek przerywany z samym sobą” - wyjawia duchowny.

Jego choroba rozwinęła się jeszcze bardziej, kiedy rozpoczął pracę w szkole. W pewnym momencie jednak rozpoczął terapię w grupie anonimowych seksoholików. „Odstawiłem żądzę i alkohol. Nauczyłem się, że to Bóg uwalnia mnie i uzdrawia. Moja trzeźwość jest Jego darem (...). Ufam, że Bóg jest większy od moich słabości” - konstatuje kapłan. Jego świadectwo nadesłane do redakcji „Gościa Niedzielnego” we wtorek zniknęło ze strony Gosc.pl, jednak można je znaleźć na co najmniej kilku innych portalach internetowych. 

MBW/Dziennik.pl