Węgierskie opactwo benedyktyńskie Pannonhalma pomimo państwowych zakazów przyjmuje uchodźców. Mnisi przekonują, że nie chcą już pomagać przybyszom w sekrecie, ale chcą robić to otwarcie. „Nie pozwolimy nikomu stać przed drzwiami, bo byłoby to sprzeczne z Ewangelią” – mówi opat Asztrik Varszegi.

Jak podają węgierskie media, opactwo przyjęło kilka rodzin uchodźców, które podążały pieszo w kierunku austriackiej granicy. Wśród przyjętych w klasztorze było też kilkoro dzieci bez żadnej opieki. Jak na razie nie wiadomo, dokąd konkretnie kierowali się uchodźcy, ale można przypuszczać, że do Niemiec.

Opat Varszegi mówi, że należy liczyć się z tym, iż wkrótce do jego opactwa przybędą kolejni uchodźcy, mając nadzieję na przyjęcie. Drzwi będą otwarte – przekonuje benedyktyn. Jedynym ograniczeniem będzie miejsce w klasztorze.

Opactwo Pannonhalma nie pierwszy raz w swojej historii pomaga uchodźcom. W czasie II wojny światowej benedyktyni ukrywali w piwnicy Żydów.

bjad/kath.ch

<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! WEŹ SIĘ W GARŚĆ - BĄDŹ PO PROSTU ŚWIĘTY!!!! >>>