Minister Rafalska tłumaczyła dla dziennika "Fakt"": - Na ostatnim posiedzeniu rządu ministrowie zgodnie przyznali, że nie możemy się zgodzić na kolejny rok tak niskiej waloryzacji. W tej chwili świadczenia emerytalne rosną o wskaźnik inflacji (której nie ma) i o 20 proc. wzrostu wynagrodzenia. To, w odniesieniu do najniższych emerytur oznaczać będzie wzrost tylko o kilka złotych miesięcznie. Sytuacji emerytów czy rencistów to nie poprawi". Dlatego sprawę skierowała do Premier Beaty Szydło.

Elżbieta Rafalska tłumaczy, że jej resort nie ma jeszcze przygotowanego konkretnego rozwiązania. Trwają prace nad kilkoma możliwościami. - Albo wprowadzona zostanie jednoroczna ustawa, która podniesie najniższe świadczenia. Albo powstanie zupełnie nowy mechanizm, który wiązać się będzie z podwyżką najniższych świadczeń i wprowadzeniem waloryzacji dla pozostałych emerytur i rent. Ograniczają nas pieniądze, bo na podwyżki możemy wydać w przyszłym roku 3,3 mld zł - wyjaśnia na łamach "Faktu".

Jako najniższą kwotę świadczenia emerytalnego minister Rafalska podaje wartość 1000 zł, zaznaczając, że osiągnięcie tej kwoty wymaga kilku etapów.

mko/fakt.pl