Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czym jest tak zwana czwarta rewolucja przemysłowa? W jaki sposób może ona wpłynąć na rozwój ekonomii w Polsce?

 

Jadwiga Emilewicz (Podsekretarz Stanu, Wicemister w Ministerstwie Rozwoju): Czwarta rewolucja przemysłowa to kolejna zmiana, jeśli chodzi o środki produkcji i środki konsumpcji. To ona będzie teraz napędzać gospodarkę. Mieliśmy pierwszą i drugą rewolucję, czyli rewolucję pary i elektryczności, które ominęły nas dlatego, że koncentrowaliśmy się wtedy na tym, by przeżyć w warunkach nieludzkich. Nie mieliśmy niepodległości, byliśmy wtedy raczej polem do uprawy dla trzech wielkich mocarstw. Oni mogli wtedy pozwolić sobie na rozwijanie przemysłu i to często naszym kosztem. Trzecia rewolucja to rewolucja cyfrowa, kiedy zaczęliśmy używać danych, przekazywać je cyfrowo, gromadzić i zarządzać informacją. Wreszcie nadeszła czwarta rewolucja cyfrowa, która łączy te dane, dokonuje obróbki związanej z obsługą rzeczy i przedmiotów. Poza tym w wielkich fabrykach ciężko dziś znaleźć człowieka na linii produkcyjnej. Dzisiaj większość prac, które jeszcze niedawno wykonywali ludzie, wykonują maszyny. Myśl ludzka najpierw planuje, później programuje, a pracę wykonują później zaprogramowane przez niego maszyny i roboty.

 

Czym jest „Start in Poland”? W jaki sposób i kogo rząd chce zachęcić do zakładania w Polsce tak zwanych start upów?

 

Start in Poland to program parosolowy, integrujący środki i kompetencje dawane start-upom, czyli takim młodym, rozwijającym się technicznym spółkom wysokiego ryzyka. Powiązane jest to z funduszami, które nie boją się inwestować w trudne przedsięwzięcia. Przy szybko rozwijających się gospodarkach ci, którzy mają środki i oszczędności jedną trzecią przeznaczają na inwestycje wysokiego ryzyka. My ten portfel, czyli fundusze typu venture capital, mamy ciągle niewielki i chcemy z nim tę czwartą rewolucję faktycznie rozpędzać, wziąć w niej aktywny udział. Start in Poland to niemal 3mld złotych, które pomnożone przez fundusze prywatne powinny dać nam 6mld pieniędzy zainwestowanych w gospodarkę. Są one inwestowane głównie w spółki, które nie boją się ryzyka, dlatego, że tylko takie spółki zapewnią nam nowoczesność w krótkim czasie. Przy takiej logice, gdy mamy spółkę, która nie boi się podjąć ryzyka, trzeba jej pomóc, gdyż potrzebuje ona skapitalizowania. Skapitalizowanie tych spółek pozwoli nam naprawdę błyskawicznie rozpędzić gospodarkę.

 

Minister Morawiecki powiedział wczoraj, że rząd ma w planach zbudowania satelity. Czy wiadomo coś więcej, poza samym pomysłem i czy Polskę na to stać?

 

Czy Polskę na to stać? Nie mamy wyjścia, a to z dwóch powodów. Po pierwsze, technologie kosmiczne tak napędzają świat, że ciężko byłoby samemu nie inwestować w podbój kosmosu. Dzisiaj, kiedy mówimy o kosmosie, to nie jest on taki jak widziany na filmie, „Gwiezdne wojny”, to przede wszystkim są ogromne zasoby danych. Polska bierze już znaczący udział w pewnych projektach europejskich, Galileo i Kopernikus to próba uniezależnienia się Europy od GPSa. To, co zapowiedział Premier Morawiecki to jest cel długoterminowy, ale możemy do niego zmierzać w kilku wyraźnych krokach. Pierwszy z nich będzie przygotowywany pod kierunkiem Ministerstwa Rozwoju -  to strategia polityki kosmicznej, mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli ją zaprezentować. Mamy aktywnie brać udział w programach Europejskiej Agencji Kosmicznej, chcemy być beneficjentami i  chcemy mieć wpływ na to, jak będzie w przyszłości ten przemysł kosmiczny wyglądał. Do satelity mamy pewien dystans, ale do tego co możemy w kosmos wypuszczać i jakiego rodzaju dane zbiera, oraz jak te dane wykorzystywać w  wymiarze cywilnym i militarnym jesteśmy bardzo blisko.

 

Jak na polską gospodarkę i jej rozwój wpływają inwestycje zagraniczne, chociażby ta najnowsza  Daimlera? Na jakich warunkach się je podejmuje? Wcześniejsze zagraniczne inwestycje z reguły były podejmowane na 80% korzyść inwestorów zagranicznych. Czy to się teraz zmienia?

 

Znacząco, trzeba nad tym ciężko pracować. Jeśli popatrzymy na zagraniczne koncerny inwestujące w Polsce, to faktycznie mamy tutaj sporą nierównowagę, pracujemy nad tym aby została ona wyrównana i aby Polska więcej mogła skorzystać. Mamy nadzieję, że zwiększy się udział polskich firm w eksporcie, właśnie poprzez aktywny udział w gospodarce 4.0. Zaczniemy od wprowadzenia autobusów elektrycznych. Projekt i wprowadzenie go są bardzo bliskie. Mamy producentów, którzy już dziś je produkują, są to pojazdy które są sprzedawane nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Natomiast wiele rzeczy, które w tych pojazdach są najcenniejsze, czyli bateria, układ napędowy czy palownik, w większości pochodzą z zagranicy, a to one są najważniejsze. Wytworzenie polskiej baterii, która będzie na rynku światowym konkurencyjna z innymi bateriami, bo nie będzie trzymała 200 km, jak dzisiejsze europejskie pojazdy, a 400 do 500 na pewno w dużym stopniu przyczyni się do wzmocnienia gospodarki. Aby to zrobić, trzeba skoncentrować środki publiczne na te kierunki działania. Ogłosimy cztery kolejne projekty w ciągu najbliższego miesiąca, a poza tym zaangażujemy fundusze typu venture. Spotykając się przez ostatnie kilka miesięcy z przedstawicielami polskich spółek, zarówno tych związanych z skarbem państwa jak i zupełnie komercyjnych, powiedzieliśmy, iż chcemy wyznaczyć im cel, aby to oni byli głównymi beneficjentami właśnie tych środków publicznych, które znajdują się zarówno w narodowym centrum badań i rozwoju, jak i w polskiej agencji rozwoju przedsiębiorczości, jak i wreszcie w polskim funduszu rozwoju, który tą platformę Start in Poland i venture capital będzie realizował. Chcielibyśmy, aby programy typu „szybka ścieżka” w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, które dedykowane są chociażby dla przemysłu chemicznego, przede wszystkim miały polskie firmy jako beneficjentów. Mam nadzieję, że nierównowaga środków pieniężnych również zostanie wyrównana. Nie da się ukryć, że konsumentami największych grantów były globalne koncerny, one miały potencjał kapitału, wkładu własnego, jak i mając za sobą silę globalnej marki miały zdolność do absorpcji. Będziemy prosić rady nadzorcze i dyrektorów tych spółek o to, aby się z tego rozliczały, także z udziału w projektach badawczo – rozwojowych.

 

Pani Minister, chciałbym dopytać o te autokary i auta elektryczne. Opozycja twierdzi, że obiecujecie gruszki na wierzbie, gdyż wyprodukowanie to jedno a drugie to to, że nie ma odpowiednich stacji, na których można by było podładować takie auto.

 

Zdajemy sobie z tego sprawę, nie obiecujemy gruszek na wierzbie. Mamy rozpisany ten projekt na czynniki pierwsze. Wiemy doskonale, że pojazd elektryczny, sam produkt, to tylko wierzchołek góry lodowej, bo właśnie cała sieć do systemu ładowania to pierwsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć. Nie mamy jednak zbyt dużo czasu na namysł, tempo rozwoju tej branży na świecie jest niesamowicie szybkie, dlatego albo zabierzemy się za problem teraz albo nie rozwiążemy go w ogóle. Dlatego mówimy o autobusie, bo tak powiedziałam, jest on „na stole” i dlatego podjęliśmy starania o stworzenie czterech miejsc pilotażowych, w których ten projekt jako pierwszy zostanie zrealizowany. Pierwsze projekty, które przygotujemy, to projekty konkursowe, w których zadamy pytanie jakie parametry ma spełniać bateria, którą chcemy sfinansować do momentu pilotażu, jakie parametry mają spełniać krytyczne podzespoły w pojeździe elektrycznym. Z drugiej strony mamy środki, które mają służyć na przygotowanie sieci linii energetycznej w pilotażowych miastach, z całym systemem ładowania. Mówimy o transporcie publicznym, ponieważ tam widzimy środki wsparcia dla samorządów, nie mówimy o gruszkach na wierzbie, mówimy o konkretnych rozwiązaniach, jednocześnie rozmawiając z ludźmi o rozwiązaniach legislacyjnych. Rozmowy o wycofaniu z kilku miast pojazdów spalinowych toczą się już od dawana, problem jest realny, wystarczy tylko spojrzeć na skalę smogu.  Chcemy to zrealizować, zdajemy sobie sprawę z krytycznych momentów, jednak zdrowie i komfort obywateli stawiam na pierwszym miejscu.

 

Dlaczego kładziecie tak mocny nacisk na współpracę z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego? Czy w szkołach wyższych też czekają nas jakieś rewolucje? Jeśli tak to jakie?

 

Abyśmy rzeczywiście mieli innowacyjną gospodarkę musimy w szerszym stopniu podjąć współpracę z uczelniami wyższymi, tym samym uczelnie powinny znacznie szerzej otworzyć się na gospodarkę. Musimy wesprzeć innowacyjność, same pieniądze i fundusze to nie wszystko. Będziemy stosować zachęty podatkowe dla przedsiębiorców, którzy zechcą zatrudnić naukowca, kupić nową technologię albo zainwestować w procedurę patentową, gdyby zechcieliby zainwestować w pomysł, który już wcześniej u siebie opatentowali. Chcemy ich do tego zachęcić, bo dzisiaj wiemy, że te inwestycje w innowacje są na stosunkowo niskim poziomie. Wiem, że w dobrze  rozwijających się gospodarkach wydatki na badania i rozwój są wyższe niż w Polsce. My dzisiaj mamy 0,8% , postawiliśmy sobie ambitny cel aby w 2020 roku był to 2%. To, co musimy zmienić to nie tylko wysokość wydatków, ale także struktura. Dzisiaj 90% to środki publiczne, tę proporcję trzeba zmienić tak aby 2/3 tych wydatków były wydatkami prywatnymi a 1/3 publicznymi. Aby zachęcić przedsiębiorców do takich ryzykownych inwestycji chcemy wprowadzić ulgi podatkowe. Drugie rozwiązanie jest dedykowane bardziej uczelniom, to nowa ustawa o szkolnictwie wyższym i zmiana ustawy o tytułach i stopniach naukowych. Chcielibyśmy, aby naukowcy, którzy zechcą się realizować nie tylko poprzez publikacje, ale także poprzez aplikacje mieli do tego drogę. Chcielibyśmy, aby nie tylko indeks Hirscha był tym, który warunkuje ścieżki kariery uczelnianej, aby była to droga aplikacyjna. To znaczy, że przedsiębiorca, który zechce, może zatrudnić u siebie młodego zdolnego naukowca realizującego nowe, innowacyjne rozwiązanie i to rozwiązanie będzie podstawą do awansu i kariery naukowej. Dlatego właśnie myślę, że bliska współpraca i obecność ministerstw na pokładzie 4.0. to warunki konieczne. Dlatego też Narodowe Centrum Badań i Rozwoju i sposób, w jaki jego nowy dyrektor, prof. Chorowski je przemodeluje, też wskazują na ten bliski i ścisły związek. Projekty naukowe, które startują w ramach różnych programów powinny od razu wskazywać, jakie jest miejsce tej technologii na rynku i być związane z planem odpowiedzialnego rozwoju.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę

*tytuł pochodzi od redakcji