- Chcę oglądać Twoje nogi, chcę byś założyła mini – śpiewała kiedyś formacja Czarno Czarni. Tymczasem burmistrz meksykańskiego miasta Navolato uważa, że prowokacyjne ubrania kobiet są powodem problemów. Zdaniem władz miasta tylko wydłużenie spódnic noszonych przez młode dziewczęta uchroni je przed niechcianą ciążą.

 

– Minispódniczki powinny być zakazane, bo młodym ludziom trzeba narzucać pewne ograniczenia – tłumaczył Evelio Plata w rozmowie z meksykańskim Radiem Fórmula. Jego zdaniem polityka rządu, uderzająca w pozycję rodziny, sprawiła, że dzieci nie słuchają rodziców.

 

W ocenie burmistrza duża liczba młodych matek, zachodzących w ciążę nawet w wieku 13 lat, to wynik upadku wartości w społeczeństwie. Burmistrz zachęca więc dyrektorów szkół, by zwracali uwagę na ubiór uczennic i zachęcali je do chodzenia w dłuższych spódnicach. Jego zdaniem należy przeprowadzić badania, które sprawdzą czy zachodzi związek między modą wśród nastolatek a zachodzeniem przez nie w ciąże.

 

Choć pomysły i opinie burmistrza Plata wywołują falę krytyki, nie on jeden w Meksyku zauważył problem ubierania się nastolatek. Z minispódniczkami walczyły wcześniej związki zawodowe, służba zdrowia, dyrekcje firm itp. Zakazać mini próbował rektor uniwersytetu w Sinaloa (stan, w którym leży Navolato), ponieważ jego zdaniem odsłonięte uda zachęcają do molestowania i gwałtu. Również Kościół w Meksyk wielokrotnie apelował o wyrzeczenie się „prowokujących strojów". Z kolei były prokurator generalny Arturo Chávez uważał, że wyzywająco ubrane kobiety same proszą się, by je zgwałcić lub zabić.

 

W ramach obrony publicznej moralności burmistrz Guanajuato chciał natomiast posyłać do więzienia pary namiętnie całujące się na ulicy ,a w Ciudad Juárez zakazano urzędnikom całowania koleżanek na powitanie i pożegnanie.

 

żar/Rp.pl/Epicentrodemexico.com.mx