Jestem zszokowany, wściekły i głęboko zasmucony – powiedział nowy szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) Sebastian Coe o aferze korupcyjnej w związku.

W środę francuska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko jego poprzednikowi Senegalczykowi Lamine Diackowi. 82-letni działacz jest podejrzany o przyjęcie w 2011 roku ponad 1 mln euro łapówek za tuszowanie dopingu rosyjskich zawodników. Diack opuścił areszt po wpłaceniu 500 tys. euro kaucji, ale nie wolno mu wyjeżdżać z Francji.

- Te zarzuty, które się pojawiły i dotyczyły możliwych wymuszeń i szantażu, spadły jak grom z jasnego nieba. Większość świata sportu musi czuć to samo: szok, złość i smutek – dodał Coe. 
Komisja Etyczna IAAF wszczęła także procedurę dyscyplinarną przeciwko czterem osobom. O wzięcie łapówek w zamian za ukrywanie afer dopingowych są podejrzani syn Diacka – Pape Massata, były przewodniczący komisji antydopingowej Gabriel Dolle, były skarbnik IAAF Walentin Bałachniczew oraz były szef rosyjskiej federacji lekkoatletycznej Aleksiej Mielnikow.
Ponadto międzynarodowa federacja zdecydowała się na niezależny audyt swoich finansów. Diack kierował światową lekkoatletyką od 1999 do sierpnia bieżącego roku, gdy na stanowisku zastąpił go Coe.
Z powodu tych afer odwołano zaplanowaną na 28 listopada w Monako coroczną galę IAAF, na której tradycyjnie są ogłaszane nazwiska najlepszych zawodników roku.

KJ/tvp.info