"Jestem chrześcijaninem, konserwatystą i republikaninem. Właśnie w tej kolejności" - powiedział przyszły wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Mike Pence. Słowa te padły w specjalnym wideo skierowanym do wierzących chrześcijan jeszcze w czasie kampanii wyborczej.

Pence, którego Trump wybrał na swojego głównego zastępcę, to gorliwy chrześcijanin. Jak mówi w nagraniu, wychował się w zwykłej chrześcijańskiej rodzinie. Prawdziwie jednak wiarę odkrył dopiero w koledżu. Według jego własnych słów, zdecydował wówczas w pełni zaufać Jezusowi Chrystusowi. "Moje serce wypełniło się wdzięcznością i radością. Zrozumiałem, że to, co zdarzyło się na krzyżu, zdarzyło się w drobnej części także dla mnie" - mówi Pence.

Polityk dodaje, że przeszedł w życiu wiele prób wiary. Dziś wie jednak, że fundamentlanie potrzebuje Chrystusa. Bóg "jest w centrum życia mojego i mojej rodziny", zapewnia Pence.

Według przyszłego wiceprezydenta to właśnie w Panu Bogu leży szansa na odnowę i wzmocnienie narodu amerykańskiego, tak, jak było zawsze w przeszłości. Pence zapewnił, że Donald Trump mianuje do Sądu Najwyższego takich sędziów, którzy będą bronić amerykańskiej konstytucji i prawa do życia dzieci nienarodzonych. Polityk poprosił też o modlitwę za Amerykę, tak, by kraj ten zawsze stał "po stronie Boga".

Pence, niestety, nie jest katolikiem. Choć wychował się w prawowiernym domu, to później przystąpił do ewangelików. Cieszy jednak, że polityk naprawdę żyje wiarą w Chrystusa i że gotów jest występować na arenie politycznej po stronie Bożych praw.

bbb/chnnews.pl