Donald Tusk, którego partyjni koledzy od początku kryzysu migracyjnego utrudniają pracę służbom, teraz postanowił stwierdzić, że partia rządząca… nie radzi sobie z sytuacją na granicy.

Kierowani przez białoruskie służby migranci zbierają się dziś w okolicach przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej, najpewniej przygotowując się do siłowego szturmowania granicy. Głos w tej sprawie postanowił zabrać Donald Tusk.

- „Jestem bardzo zaniepokojony tym, co się dzieje dzisiaj i co będzie działo się w najbliższych godzinach na polsko-białoruskiej granicy. Prawdziwym problemem jest to, że nie wiadomo, co polski rząd zamierza z tym zrobić”

- mówił przewodniczący PO na dzisiejszej konferencji prasowej.

- „Jeśli miałoby dojść, do jakichkolwiek aktów przemocy, szczególnie przy wsparciu białoruskich funkcjonariuszy, to to jest dokładnie ten moment, kiedy władza powinna zacząć rozmawiać ze wszystkimi obywatelami, w tym z opozycją”

- dodał.

Zaapelował o solidarność w tej sprawie i zapewnił, że sam powstrzyma się od krytykowaniu rządu. Zaraz potem zaczął… krytykować rząd.

- „Powstrzymam się od jakiejkolwiek krytyki, chociaż bardzo się niepokoje po tym, co widzieliśmy w ostatnich tygodniach. PiS nie jest w żaden sposób przygotowany do tej sytuacji. To jest ostatni moment, żeby rząd, żeby oni wszyscy naprawdę wzięli się do roboty, przedstawili program wyjścia z tego kryzysu”

- mówił.

- „Każda sensowna propozycja będzie mogła liczyć na nasze solidarne wsparcie”

- zapewnił.

kak/Facebook, wPolityce.pl