Na łamach „Gazety Wyborczej” pojawił się tekst Adama Michnika poświęcony Janowi Pawle II. Czytelnik początkowo może być zaskoczony, felietonik Michnika sprawia bowiem wrażenie apologii świętego papieża.

„Dokonał rzeczy niezwykłych. Przywrócił Polakom, i nie tylko Polakom, poczucie godności, obudził do wolności, wyzwolił nadzieję. Był kochany i podziwiany. Szanowali go nawet ci, którzy szczerze nie aprobowali publicznej aktywności kapłana z Wadowic, potem krakowskiego kardynała, wreszcie – papieża” – pisze bowiem Adam Michnik.

Na tym jednak apologia (pozorna, ale o tym zaraz) się nie kończy. „Należałem do ludzi, którzy podziwiali Jana Pawła II i odczuwali wobec niego wdzięczność za to, że był; że był właśnie taki: przyjazny ludziom, odważny i rozważny, racjonalny i zanurzony w metafizyce, humanistyczny, uniwersalistyczny, ale przecież głęboko zakorzeniony w polskiej historii” – kontynuuje Michnik i wylicza jeszcze dalej szereg innych cech Jana Pawła II. I tu zaczyna się odwracanie kota ogonem, tak, by jak to tylko najbardziej możliwe uderzyć w Kościół katolicki.

Czytamy bowiem, że Jan Paweł II był, uwaga, „nierzadko konserwatywnych zasad”. Tak, właśnie – nierzadko. Zupełnie, jakby święty papież raz był „zasad konserwatywnych”, raz „zasad liberalnych”. A kiedy to nasz Ojciec Święty kierował się liberalizmem? Tego Michnik, oczywiście, nie napisze z tej prostej przyczyny, że nie ma o czym tu pisać. Jednak takie postawienie sprawy jest dla autora retorycznie konieczne. Bo cały tekst „Gazety Wyborczej” polega po prostu na przeciwstawieniu „dobrego” Jana Pawła II „złemu” dzisiejszemu katolickiemu środowisku.

Tak Michnik zaczyna swoją antykatolicką wojenkę: „Katolicyzm Jana Pawła II był tej samej próby co katolicyzm "Tygodnika Powszechnego" i Jerzego Turowicza, "Znaku" i Hanny Malewskiej, "Więzi" i Tadeusza Mazowieckiego, Jacka Woźniakowskiego i Józefa Tischnera, biskupa Życińskiego i Antoniego Gołubiewa”.

Jest już jasne: jest katolicyzm Jana Pawła II, otwarty, rzekomo tylko „nierzadko” konserwatywny, no po prostu ten sam, który reprezentuje dziś „Tygodnik Powszechny” (akurat!). I jest katolicyzm zły, to znaczy, jak pisze Michnik, „anatemy, wykluczenia i wrogości”. Jest katolicyzm „drzwi otwartych, a nie zatrzaskiwanych; katolicyzm solidarności, a nie egoistycznej pazerności i zakłamania”. Dalej jest jeszcze lepiej. „Dziś mówi się o "dewojtylizacji" polskiego katolicyzmu zdominowanego przez walkę z genderyzmem, masonerią i innymi wrogami z urojenia”.

I cytuje następnie opinię o. Dostatniego: „U Jana Pawła II nie dało się znaleźć krzty nacjonalizmu i ksenofobii, pogardy dla drugiego człowieka. » Dewojtylizacja «polega również na tym, że takie głosy słychać niestety w polskim Kościele, który staje się narodowy, nacjonalistyczny i pełen ksenofobii. Dużo jest u nas Jana Pawła II na sztandarach, a coraz mniej w sercu, umyśle i w praktyce z jego nauczania niewiele zostaje”.

Pod koniec Michnik, o ironio, wzywa do większej obecności nauczania i myśli Jana Pawła II w polskim życiu publicznym. „Niestety, Jan Paweł II stał się elementem zbiorowej popkultury. Cytowany bywa nieustannie, bez głębszej refleksji. Ta banalizacja i zanik namysłu nad jego dziedzictwem powodują, że staje się Wielkim Nieobecnym. Upamiętniony w setkach pomników przestał być obecny w ważnych debatach […] Jan Paweł II nie zasłużył na zakneblowanie na kamiennych pomnikach” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Kpina, parodia, szyderstwo? Nie, żaden z tych terminów nie oddaje istoty felietonu Adama Michnika. Bo jego istotą jest po prostu nienawiść, wojna i podział. Podział w polskim Kościele, jego osłabienie, odsądzanie wiernych tradycyjnemu nauczaniu (na przykład w sprawie gender, o czym Michnik pisał) od czci i wiary. Czy to jest wypełnianie dziedzictwa Jana Pawła II? Nie. To ogromny, wrogi Kościołowi cynizm.

bjad