PISF i PiS, czyli Dyrektor i Minister

Magdalena Sroka, była już Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, w informacji umieszczonej na jednym z portali społecznościowych tak m.in. pisze o swoim odwołaniu: ‘Zawłaszczanie przez polityków niezależnych instytucji kultury, które zapewniają twórcom pluralizm i wolność wypowiedzi, może w mojej ocenie prowadzić do ograniczania swobód obywatelskich’.

Na stronach internetowych PISF, w dziale ‘Instytut’ – ‘Informacje Prawne’, można znaleźć link do ustawy sejmowej dotyczącej m.in. PISF pt. 'Ustawa z dnia 30 czerwca 2005 r. o kinematografii'. W rozdziale 2. wspomnianej Ustawy wymienione są zadania i obowiązki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, np. w artykule 10. stwierdza się w punkcie 1.: ‘Nadzór nad działalnością Instytutu sprawuje minister’, a w punkcie 2. artykułu 8.: ‘Instytut, w zakresie realizacji zadań, o których mowa w ust. 1, współpracuje z organami administracji rządowej i jednostkami samorządu terytorialnego’. Magdalena Sroka pisze coś o ‘zawłaszczaniu przez polityków’ PISF, w sytuacji kiedy jak widać Polski Instytut Sztuki Filmowej został utworzony uchwałą Sejmową - czyli przez wspomnianych ‘polityków’; ma w swoich zadaniach współpracę z rządem i samorządami - czyli znowu ‘politykami’; a nadzór nad działalnością Instytutu ustawowo sprawuje Minister Kultury – czyli ponownie ‘polityk’. Można by w takim razie zapytać, czy była Dyrektor Sroka nie wiedziała, w jakiej instytucji pracuje?

Tym bardziej, że w punkcie 1. Art. 8. Ustawy, dotyczącym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, wyraźnie zostały opisane zadania PISF: ‘Instytut realizuje zadania z zakresu polityki państwa w dziedzinie kinematografii’. Także środki na działalność PISF nie pochodziły z prywatnej kieszeni Pani Sroki, tylko z wymienionych w w/w Ustawie środków państwowo-publicznych, m.in. z przymusowego opłaty-podatku, ściąganego od dystrybutorów kinowych i nadawców medialnych – czyli ponownie, bezpośrednio przez budżet lub pośrednio przez regulacje prawne, środków pochodzących od wspomnianych 'polityków'.

Dalej Magdalena Sroka opisuje okoliczności swojego odwołania: ‘Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że odwołuje mnie z powodu listu do senatora Christophera J. Dodda. Pod listem w istocie widnieje mój podpis, a zatem wyłącznie ja ponoszę odpowiedzialność zarówno za jego treść, jak i fakt doręczenia do adresata. Jednak list został wysłany w maju, był skierowany wyłącznie do senatora, który kilka dni po jego otrzymaniu otrzymał ode mnie przeprosiny wraz z informacją, że zawarte w liście treści nie są oficjalnym stanowiskiem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, uzupełnioną o opis sytuacji, w jakiej doszło do przesłania mu takiej korespondencji.’

Tutaj znowu warto zajrzeć do Artykułu 14. ‘Ustawy o kinematografii’, gdzie opisana jest procedura ew. odwołania Dyrektor PISF przez nadzorującego prace Instytutu Ministra Kultury: ‘Minister może odwołać Dyrektora, po zasięgnięciu opinii Rady, przed upływem kadencji w przypadku: 1) działania z naruszeniem prawa’.

We wspomnianym liście do Christophera J. Dodda - liście napisanym do tego koślawym i niegramatycznym angielskim, ale to już osobny przyczynek do rzekomej ‘europejskości’ i ‘postępowości’ naszych liberalnych ‘elit intelektualnych’ – są odniesienia do obecnej sytuacji w Polsce w rodzaju przestróg przed rzekomym ‘ksenofobicznym nacjonalizmem schowanym w cieniu posągu Chrystusa’, czy też - jak przyznał Jacek Bromski, szef Rady Programowej PISF - "zawarto tam również aluzje do cenzury w Polsce". Stąd tłumaczenia Sroki o ‘przeprosinach’ wysłanych do Christophera J. Dodda za wspomniany list, który jest de facto donosem na Polskę, są absurdalne, gdyż przeprosiny za ten rodzaj kuriozalnego donosu powinny być skierowane do nas, Polaków, i do naszego kraju - Polski.

Minister Kultury, odwołując Dyrektor PISF, wykonuje swoje ustawowe obowiązki, gdyż według Ustawy o kinematografii, reprezentuje nas i nasze państwo: ‘Państwo sprawuje mecenat nad działalnością w dziedzinie kinematografii, jako części kultury narodowej, polegający w szczególności na wspieraniu produkcji i promocji filmu, upowszechnianiu kultury filmowej oraz ochronie dziedzictwa kulturalnego w dziedzinie filmu' (Art. 3. 1.).

Czy znaczy to, że Magdalena Sroka nie znała podstawowego prawa – ‘Ustawy o kinematografii’, i wynikających z niego obowiązków i zadań instytucji, na czele której stanęła: instytucji państwowej, utworzonej z publicznych środków i mającej służyć nam wszystkim? Czy też może sądziła, że dostała w wyłączne posiadanie jakieś prywatne latyfundium, osobne królestwo, gdzie może robić wszystko co jej się podoba? I czy rzeczywiście, jak pisze, PISF ‘uczył różnorodności i tolerancji’, czy też raczej nietolerancyjnie, niedemokratycznie i stronniczo promował swoimi decyzjami finansowymi i administracyjnymi tylko jedną, liberalną stronę polskiego dyskursu publicznego, społecznego i politycznego, blokując inne środowiska i opcje światopoglądowe czy polityczne?

Sądzę, że to temat na osobną analizę, a może i na szerszą publiczną debatę.

Michał Orzechowski

sdp.pl