Niezmiennie bardzo ciekawi mnie i intryguje nieustający medialny festiwal analiz i badań pt. ‘Dlaczego PiS wygrał, dalej mu rośnie, i nie spada?’

W ‘Rzeczpospolitej’ pochyla się z troską nad tym fenomenem Aleksander Hall, który w tekście ‘Wojna o centroprawicę’ dochodzi do następujących konkluzji: ‘Oferta przedstawiana przez partię Jarosława Kaczyńskiego jest atrakcyjna dla znacznej części społeczeństwa. Składa się na nią kombinacja różnych czynników: realizacja socjalnych zobowiązań wyborczych, trafne odczytywanie oczekiwań „zwykłych Polaków" i umiejętne wzbudzanie ich nieufności, a nawet wrogości wobec „elit", granie na lękach przed muzułmańskimi imigrantami oraz odwoływanie się do narodowej godności i suwerenności w sporach z instytucjami Unii, Niemcami i Francją.’

Jak widać owym zupełnie w III RP niezwykłym osiągnięciem Prawa i Sprawiedliwości jest dostrzeżenie ekonomiczno-bytowych potrzeb obywateli, wrogości przeciętnego Polaka wobec oligarchii, zwanej także ‘systemem’ czy odwoływanie się do poczucia odpowiedzialności za swój kraj czyli patriotyzmu, do którego należy także poczucie dumy ze swojej wspólnoty własnej i jej podmiotowości. To co jest normalne, oczywiste dla przeciętnego człowieka, dla Aleksandra Halla jest nieprawdopodobnym odkryciem intelektualnym na miarę przewrotu kopernikańskiego – władza słucha ludzi, a nie odwrotnie!

Jednak po tej niewielkiej dawce trzeźwości myślowej powraca u Halla regres intelektualny i następuje seans błogiej samousprawiedliwiającej się autohipnozy: ‘Obecnie ta oferta wydaje się bardziej przekonująca od przestróg opozycji, że łamanie konstytucji i zamach na niezależność władzy sądowniczej stanowią wielkie zagrożenie dla polskiej demokracji. Ta konstatacja jest gorzka, ale nie powinna dziwić, zwłaszcza że znaczną część zwolenników PiS stanowią ludzie słabo wykształceni.’ Czyli tutaj następuje klasyczny powrót do doktrynalnego mentalnego wyparcia rzeczywistości i zastąpienia jej fantazmatami: ‘Ponieważ PiS jest zły, i wszystko co robi jest złe, to ludzie popierają go bo są głupi i niewykształceni.’

Podobnie jak Hall, częściowo trafnie diagnozuje stan świadomości Polaków Jakub Majmurek w tekście ‘Rezerwy PiS-u są potężne’ w ‘Gazecie Wyborczej’ z dn. 05.10.2017: ‘PiS-owi nie spada. Z rozpaczą powtarzamy to niemal co tydzień wraz z każdym kolejnym sondażem, w którym partia Kaczyńskiego nie tyle wygrywa, ile nokautem rozkłada opozycję. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi dostarcza być może niedawny sondaż Kantaru dla „Faktu”. Badał to, w jaki sposób głosy rozkładają się w różnych grupach dochodowych. Wniosek z wyników jest oczywisty: PiS stał się jedyną „partią ludową” w Polsce – reprezentacją niezamożnej większości.’ O ile określenia typu ‘z rozpaczą’ opisują głównie stan emocjonalny autora oraz jego środowiska i wywoływać już tylko wzruszenie ramion albo drwinę, to widać że nawet oponenci rządów Prawa i Sprawiedliwości przyznają mu troskę o niezamożną stronę społeczeństwa.

Jednak opary doktrynalnego zaczadzenia ponownie przesłaniają trzeźwe spojrzenie na procesy społeczne: ‘Dziś w Polsce niezamożna większość widzi głównego reprezentanta swoich interesów w partii antyliberalnej, antyeuropejskiej, wykazującej autorytarne pokusy’ – czyli znowu wracają liberalne demony ‘faszyzmu’ i zamordyzmu’…

Fenomen nieustającego poparcia dla obecnych centro-prawicowych władz i panujące w Polsce nastroje społeczne nie owijając w bawełnę diagnozuje prosto i dosadnie Marek Król: ‘Wszyscy czekają aż w końcu ktoś weźmie za pysk sędziów i zrobi z nimi porządek’ (za: ‘Sprawa reprywatyzacji dobije Platformę Obywatelską’ - TV ‘Republika’, 6 października 2017). W mojej opinii to jest właśnie jeden z głównych powodów wysokiego poparcia dla rządzącego PiS przez Polaków: większość zwykłych obywateli ma jak najgorsze mniemanie o polskim wymiarze sprawiedliwości - którego dysfunkcjonalność jest ogólnie znana, i dla przeciętnego Polaka bezdyskusyjna - i dlatego przeważająca większość chce wreszcie uczciwych, sprawiedliwych i wydajnych sądów. A to właśnie obiecują obecne władze. Dlatego tak długo jak przeciwnicy obecnych władz nie będą potrafili szczerze rozliczyć się za stworzoną po 1989 w Polsce dysfunkcyjną, oligarchiczną i bardzo niesprawiedliwą dla przeciętnego Polaka rzeczywistością, tak długo będą tkwić w stadium opozycji marginalnej.

Pytanie, czy obecny fatalny stan polskiego sądownictwa wynikł ‘tak sobie’, czy też jest skutkiem PRL, pozostawiam do zastanowienia i dyskusji, polecając ze swojej strony jako wkład do tej debaty wywiad na portalu wpolityce.pl z autorem wydanej właśnie książki ‘Resortowe Togi’ red. Maciejem Maroszem pod wymownym tytułem "Bolszewizm jest fundamentem współczesnych kadr prawniczych": ‘po 1989 r. środowiska prawnicze odczuły swoją siłę. Narzucono im zadanie ochrony wpływowych elit politycznych, biznesowych, społecznych, które swoją siłę i dorobek pozwalający im dominować nad resztą, wywodzą z PRL. Prawnicy w trakcie transformacji uzyskali gwarancje, że nie będą lustrowani, że ich sprawy, także karne, mogą rozstrzygać we własnym gronie. Skutek był taki, że doszło do całkowitej deprawacji środowiska prawniczego.’

Michał Orzechowski

sdp.pl